Pomysł zaprezentowania szkoły i osiągnięć jej podopiecznych wyszedł od grupy nauczycieli, ale potem w miasto ruszyli uczniowie zapraszając dzieci i młodzież do odwiedzenia ich szkoły. Wpierw myślano o uczniach klas szóstych, którzy mieliby podczas Otwartych Drzwi bardzo dobrą okazję przyjrzenia się gimnazjum funkcjonującym przy ZS nr 10, ale miłymi gośćmi byli też... gimnazjaliści innych zabrzańskich placówek.
- Młodzieży, która zechciała do nas przyjść pokazaliśmy prezentację multimedialną o naszej szkole - mówi dyrektor ZS nr 10, Ewa Wolnica. - Potem każda grupa "turystów" dostała swojego przewodnika i oglądała przygotowane atrakcje. Program był tak ułożony, by wszyscy obejrzeli przynajmniej jedno przedstawienie, zajrzeli na którąś z wystaw, wzięli udział np. w konkursie gwary i wysłuchali krótkiej prelekcji o zasadach przyjęcia do naszego gimnazjum. Żeby to wszystko działało jak należy, opiekunów i grupy oznaczyliśmy kolorami, by się nie pogubili.
Do oglądania i słuchania było tego dnia naprawdę dużo w mikulczyckiej szkole. Już przy drzwiach na zwiedzających czekała okazała wystawa średniowiecznych grodów. Materiałem do wykonania budowli dla młodych plastyków były zapałki, tektura i patyczki. Gościom bardzo podobały się też barwne prezentacje teatralne, odbywające się w klasach, o wymownych tytułach ("Sąd Parysa", "Perły szczęścia nie dają", "Sąd nad metalami"), czy chociażby ekspozycja "Dzika Afryka". Większość zgromadzonych na niej pamiątek przygotowanych przez nauczycieli Marzenę Masternak-Cepil i Danutę Bieniek rzeczywiście "widziała" Czarny Ląd, a najbardziej w oko zwiedzającym wpadły: kalabasz, czyli chochla, jajo strusia, bębenek z drewna i skóry gazeli używany w obrzędach oraz... odchody wielbłąda. Te ostatnie oczywiście w wersji zmuminikowanej. Najwięcej pamiątek pochodziło z RPA, ale były też przedmioty przywiezione niegdyś z Tunezji, Maroka, Egiptu. Ekspozycję uzupełniały m.in. książki, albumy, foldery, plakaty, ilustracje związane tematycznie z afrykańskim kontynentem.
W jednej z klas uczniowie ze SP nr 6 starali się zostawić wyraźny ślad swojej wizyty w "dziesiątce". Siedząc przy stole z flamastrami i farbkami w ręku, przed czystym arkuszem papieru prześcigali się w pomysłach.
- Pomaluję dłoń i odcisnę ją na papierze. Obok dodam moje inicjały i tym samym zostawię tutaj jakąś cząstkę siebie - cieszył się Łukasz Łuc. - Moi koledzy zrobią pewnie coś innego...
Na kartkach nie brakowało odbitych kciuków i pozostałych palców rąk. Były też sugestie, by zostawić odciśnięty ślad twarzy, ale jakoś niewielu było chętnych do wystawienia policzków pod pędzel umoczony w farbie.
Alicja Majewska o prostych włosach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?