MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Blisko pięciuset uczniów odwiedziło mikulczycki Zespół Szkół nr 10 przy ul. Chopina podczas Drzwi Otwartych tej placówki

(wag)
Przedstawienie "Perły szczęścia nie dają" przygotowane przez Barbarę Wolańczyk z kl. VIa.  Fot. DOC
Przedstawienie "Perły szczęścia nie dają" przygotowane przez Barbarę Wolańczyk z kl. VIa. Fot. DOC
Pomysł zaprezentowania szkoły i osiągnięć jej podopiecznych wyszedł od grupy nauczycieli, ale potem w miasto ruszyli uczniowie zapraszając dzieci i młodzież do odwiedzenia ich szkoły.

Pomysł zaprezentowania szkoły i osiągnięć jej podopiecznych wyszedł od grupy nauczycieli, ale potem w miasto ruszyli uczniowie zapraszając dzieci i młodzież do odwiedzenia ich szkoły. Wpierw myślano o uczniach klas szóstych, którzy mieliby podczas Otwartych Drzwi bardzo dobrą okazję przyjrzenia się gimnazjum funkcjonującym przy ZS nr 10, ale miłymi gośćmi byli też... gimnazjaliści innych zabrzańskich placówek.

- Młodzieży, która zechciała do nas przyjść pokazaliśmy prezentację multimedialną o naszej szkole - mówi dyrektor ZS nr 10, Ewa Wolnica. - Potem każda grupa "turystów" dostała swojego przewodnika i oglądała przygotowane atrakcje. Program był tak ułożony, by wszyscy obejrzeli przynajmniej jedno przedstawienie, zajrzeli na którąś z wystaw, wzięli udział np. w konkursie gwary i wysłuchali krótkiej prelekcji o zasadach przyjęcia do naszego gimnazjum. Żeby to wszystko działało jak należy, opiekunów i grupy oznaczyliśmy kolorami, by się nie pogubili.

Do oglądania i słuchania było tego dnia naprawdę dużo w mikulczyckiej szkole. Już przy drzwiach na zwiedzających czekała okazała wystawa średniowiecznych grodów. Materiałem do wykonania budowli dla młodych plastyków były zapałki, tektura i patyczki. Gościom bardzo podobały się też barwne prezentacje teatralne, odbywające się w klasach, o wymownych tytułach ("Sąd Parysa", "Perły szczęścia nie dają", "Sąd nad metalami"), czy chociażby ekspozycja "Dzika Afryka". Większość zgromadzonych na niej pamiątek przygotowanych przez nauczycieli Marzenę Masternak-Cepil i Danutę Bieniek rzeczywiście "widziała" Czarny Ląd, a najbardziej w oko zwiedzającym wpadły: kalabasz, czyli chochla, jajo strusia, bębenek z drewna i skóry gazeli używany w obrzędach oraz... odchody wielbłąda. Te ostatnie oczywiście w wersji zmuminikowanej. Najwięcej pamiątek pochodziło z RPA, ale były też przedmioty przywiezione niegdyś z Tunezji, Maroka, Egiptu. Ekspozycję uzupełniały m.in. książki, albumy, foldery, plakaty, ilustracje związane tematycznie z afrykańskim kontynentem.

W jednej z klas uczniowie ze SP nr 6 starali się zostawić wyraźny ślad swojej wizyty w "dziesiątce". Siedząc przy stole z flamastrami i farbkami w ręku, przed czystym arkuszem papieru prześcigali się w pomysłach.

- Pomaluję dłoń i odcisnę ją na papierze. Obok dodam moje inicjały i tym samym zostawię tutaj jakąś cząstkę siebie - cieszył się Łukasz Łuc. - Moi koledzy zrobią pewnie coś innego...

Na kartkach nie brakowało odbitych kciuków i pozostałych palców rąk. Były też sugestie, by zostawić odciśnięty ślad twarzy, ale jakoś niewielu było chętnych do wystawienia policzków pod pędzel umoczony w farbie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Alicja Majewska o prostych włosach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto