– To może tak wyglądać. Ale to nie jest tak, że wyrzuciliśmy te osoby, bo się nie sprawdziły. Pani Mirka pewnie już była zmęczona pracą, osiągnęła wiek emerytalny i złożyła dokumenty o przejście na emeryturę. Kiedyś te zmiany musieliśmy przeprowadzić – przyznaje Paweł Chudziński, prezes Aquanetu.
Nasz informator z kolei utrzymuje, że po artykule w „Głosie” załoga COŚ została poinformowana o natychmiastowym przejęciu obowiązków kierownika Zakładu Ścieków Aquanetu przez Andrzeja Stępkę, choć M. Szafrańska formalnie będzie jeszcze pracownikiem firmy do czerwca. Stępka był kierownikiem wydziału sieci wodociągów.
– To bardzo dobry fachowiec – podkreśla Chudziński. Prezes przyznaje, że awarie linii do suszenia osadów są niepokojące.
– Ale to pierwsza taka instalacja w Polsce – tłumaczy Chudziński, zwracając uwagę na skalę przedsięwzięcia, które zostało zrealizowane w Kozie-głowach. I dodaje: – Może to wynika z braku doświadczenia wykonawcy, a może naszych też.
Prezes potwierdza jednak, że jedna z trzech linii do suszenia osadów uległa awarii, zepsuła się pompa. Dwie pozostałe nie były w stanie przerobić osadów, dlatego „nadwyżka” trafiała na poletka.
Nasi informatorzy uważają, że problemy są efektem wadliwego procesu technologicznego, opierającego się na maszynach o kiepskich parametrach.
– Piaskowniki zostały źle zaprojektowane – twierdzi jeden z informatorów „Głosu”, który prosi o zachowanie anonimowości. – Piasek znajdujący się w ściekach, nie powinien przechodzić dalej, a tak właśnie się dzieje. Wyciera on pompy, w suszarni ściera łopaty, zgarniacze. Badania wykazały, że ilość piasku w osadzie została kilkukrotnie przekroczona. Zastosowanie najtwardszych materiałów nie pomaga. Metalowe części nie wytrzymują. Aż uwierzyć trud-no, że piasek jest w stanie wytrzeć dziury w tak grubej blasze. W efekcie oczyszczalnia pracuje trzy, cztery miesiące do pół roku bez awarii, a potem coś się psuje. To są koszty dla spółki.
– Nie ma możliwości, żeby piasek ze ścieków przedostawał się do komór fermentacyjnych, na prasy i stamtąd do suszarni – przekonuje Chudziński.
Bez względu na to, co jest przyczyną awaryjności suszarni, faktem jest, że ciągle się psuje. To oznacza, że konieczne są naprawy, a te kosztują. Aquanet zapewnia, że usterki są usuwane w ramach gwarancji. Z naszych informacji wynika, że wykonawca się buntuje. Wskazuje na przekroczone normy piasku w osadzie i pyta: dlaczego mam ponosić koszty? Trzeba również mieć na uwadze to, że gwarancje na niektóre urządzenia wkrótce się skończą i wtedy płacić będzie spółka, czyli mieszkańcy w cenach wody i ścieków.
Ciągłe kłopoty oczyszczalni odczuwają mieszkańcy Kozie-głów i kierowcy przejeżdżający ul. Gdyńską. Fetoru miało nie być, a nadal śmierdzi. Jego źródłem są nie tylko nieosuszone osady, ale w dużej mierze również niesprawny biofiltr w suszarni (ma neutralizować zapachy). Prezes Chudziński przyznaje, że sprawa filtra to wpadka przy pracy. Nie przesądza jednak, czy jest to błąd projektu, wykonawcy, a może Aquanetu. Biofiltr zostanie wymienio-ny, więc smród powinien zelżeć.
Czytaj też:Koziegłowy: Śmierdzi bo szwankuje suszarnia
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?