MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zabrze: ratownik medyczny pobity przez ojca dziecka, które ratował [NAGRANIE]

BP
Przyjechał by zapobiec tragedii, a nieomal stał się ofiarą kolejnej. Ratownik medyczny wezwany do 2-letniej dziewczynki został zaatakowany przez jej ojca. Cios w twarz pozbawił go na chwilę przytomności i złamał szczękę, ale nie przeszkodził w uratowaniu dziecka.

Do zdarzenia doszło 30 kwietnia, jednak dopiero teraz sprawa ujrzała światło dzienne. Wieczorem karetka pogotowia została wezwana na ul. Tatarkiewicza w Zabrzu. 2-letnia dziewczynka znajdowała się w ciężkim stanie. Miała ataki drgawek i problemy z oddychaniem. Gdy na miejscu pojawił się zespół pogotowia naprzeciw wyszedł im ojciec dziewczynki. W złości uderzył w twarz ratownika medycznego.

Cios był silny. Mężczyzna stracił na chwilę przytomność, ale wkrótce wrócił do siebie i zdołał uratować dziewczynkę. Trafiła ona jednak do szpitala nie jako jedyna. Ratownik z opuchniętą twarzą i złamaną szczęką również wymagał hospitalizacji. W szpitalu przebywa do dziś.

- Ojciec dziewczynki jest nam znany. Wcześniej był karany m.in. za kradzieże. Przyznał się do winy. Tłumaczył, że działał pod wpływem silnego wzburzenia. Jak mówił, chciał jak najszybszej pomocy dla córki stąd jego agresja, która przyniosła odwrotny skutek - mówi sierż. Agnieszka Żyłka, rzecznik zabrzańskiej policji.

Mundurowi prowadzą czynności w tej sprawie. Napastnik odpowie najprawdopodobniej za ciężkie uszkodzenie ciała.

POSŁUCHAJ NAGRANIA:

Przypadek z Zabrza jest oczywiście wyjątkowo drastycznym, ale nie jedynym przykładem agresji skierowanej wobec służb pogotowia w ostatnich miesiącach. Głośnia była sprawa z marca, kiedy to w Katowicach dwóch pijanych mężczyzn obrzuciło kamieniami karetkę pogotowia. Wiozła ona do szpitala rodzącą kobietę. Z kolei całkiem niedawno, bo 6 maja, zaatakowany został lekarz w Chorzowie. Do stacji pogotowia wbiegła kobieta, której już wcześniej udzielono w szpitalu pomocy po pobiciu przez konkubenta. Chwilę później pojawił się właśnie ów konkubent. Agresywny mężczyzna groził swojej partnerce i personelowi. W obronie kobiety stanął lekarz, którego agresor uderzył w twarz. To tylko kilka przykładów z ostatnich tygodni. Wcześniej w tym roku dochodził również np. do grożenia nożem czy atrapą broni interweniującym ratownikom. Coraz częściej słyszy się również np. o kradzieży sprzętu medycznego z karetek.

- To zjawisko niezrozumiałej dla nas agresji wobec ludzi, którzy przecież są po to by ratować życie, eskaluje. Pracuję w pogotowiu od wielu lat i zawsze musieliśmy liczyć się w jakimś stopniu z inwektywami czy zaczepkami, ale nigdy nie dochodziło to takiej liczby tak drastycznych zdarzeń w tak krótkim czasie - mówi Jerzy Wiśniewski, rzecznik Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach.

Skąd ta agresja się bierze? W niektórych przypadkach prawdopodobnie wspomaga ją alkohol. W innych być może nadmiar emocji. Spora część takich przypadków może wynikać jednak np. również z niewiedzy osób wzywających pomoc.

- Widać to np. właśnie po rozmowie dyspozytorki z ojcem dziecka z Zabrza. Nas obowiązują procedury i w pierwszej kolejności dyspozytor musi poznać adres. Wtedy jednym kliknięciem może wysłać karetkę na miejsce, a sam dalej zbierać informacje, które przekazuje jadącej już na miejsce załodze. W takiej sytuacji gdy np. połączenie zostanie zerwane, karetka ma przynajmniej najważniejszą informację: gdzie jechać. Wielu tego nie rozumie i myśli, że skoro dalej rozmawia z dyspozytorem, to karetka jeszcze nie została wysłana, a jest wręcz przeciwnie. Ona już jedzie, a dyspozytor zbiera tylko kolejne dane - wyjaśnia Jerzy Wiśniewski.

- Brakuje chyba świadomości tego, że napaść na ratownika medycznego jest tym samym, co napaść na policjanta czy innego funkcjonariusza publicznego. Co więcej, takie zachowanie szkodzi nie tylko pracownikom pogotowia, ale przede wszystkim ludziom, o których życie oni walczą - dodaje.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto