MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójca pięć lat ukrywał się za granicą...

(wag)
Zabrzańscy stróże prawa wydatnie przyczynili się do ujęcia bezwzględnego bandziora.
Zabrzańscy stróże prawa wydatnie przyczynili się do ujęcia bezwzględnego bandziora.
W maju 1996 roku na wysypisku śmieci w Gliwicach znaleziono zwłoki 50-letniego Lesława S. Mężczyzna miał liczne obrażenia ciała i prawdopodobnie wcześniej został pobity.

W maju 1996 roku na wysypisku śmieci w Gliwicach znaleziono zwłoki 50-letniego Lesława S. Mężczyzna miał liczne obrażenia ciała i prawdopodobnie wcześniej został pobity.
Policjanci ustali, że zajście miało miejsce na terenie Zabrza, dlatego sprawą zajęli się funkcjonariusze w tym mieście.

Podjęte, żmudne dochodzenie wykazało, że Lesław S. pracował w prywatnej firmie transportowej zajmującej się rozwożeniem węgla i koksu po całej Polsce. Właścicielem interesu był Krzysztof. B. W kwietniu 1996 szef firmy wysłał swojego pracownika, Lesława S. z opałem w Polskę. Wyładowany po brzegi samochód z przyczepą zniknął z Zabrza na kilka dni.
Kierowca węglowego zestawu zabrał w trasę pomocnika oraz swoją... konkubinę. Gdy wszyscy wrócili do Zabrza, okazało się, że na samochodzie nie ma węgla, ale nie ma też pieniędzy. Krzysztof B. wściekł się na tyle poważnie, że cała trójka musiała się ukrywać.

- Z naszych ustaleń wynika, że Krzysztof B. wynajął do pomocy dwóch osiłków, którzy mieli znaleźć Lesława S. i trochę z nim "pogadać" - opowiada Dariusz Wesołowski z zabrzańskiej policji. - Mężczyznom udało się namierzyć znajomą Lesława S., która zdradziła, gdzie go można znaleźć. Spotkanie z najemnikami Krzysztofa S. pięćdziesięciolatek przypłacił życiem.

Niewykluczone, że w chwili, gdy oprawcy wywozili autem pobitego do nieprzytomności Lesława S. na gliwickie wysypisko, ten jeszcze żył. Bardzo szybko za kratki trafił Krzysztof B. i jeden z jego pomagierów w odzyskaniu pieniędzy. Drugi z mężczyzn, który znęcał się nad Lesławem S., wymknął się sprawiedliwości uciekając do Niemiec. Tam ślad po nim zaginął. Jak się wkrótce okazało nie na zawsze.

Tymczasem zatrzymanym osobom przedstawiono zarzuty, po których nie wytrzymała psychika jednego z nich. Krzysztof B. w 1996 roku sam wymierzył sobie karę popełniając samobójstwo. Sąd mógł jedynie wydać wyrok dla mężczyzny, który był bezpośrednim sprawcą pobicia.

W tym czasie wiadomo było, że poszukiwanym drugim oprawcą Lesława S. jest, wówczas 26-letni, Andrzej L. Za zabrzaninem wysłano międzynarodowy list gończy, na który odpowiedziała policja niemiecka.

- Dostaliśmy sygnał, że Andrzej L. ukrywa się właśnie w Niemczech i zaczęliśmy intensywną współpracę z policją w tym kraju. Efektem tych działań było zatrzymanie Andrzeja L. w październiku 2001 roku. Z początkiem roku 2002 mężczyzna został deportowany do Polski, a sędzia wydał postanowienie o jego aresztowaniu. Przestępstwa o dużym ciężarze gatunkowym nie podlegają przedawnieniu. Oprawca Lesława L. nawet po dziesięciu latach nie mógł czuć się bezpiecznie. Tym razem sprawiedliwość nie musiała jednak czekać tak długo - dodaje D. Wesołowski.

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto