Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za co żuraw lubi Wrocław, dlaczego kuna to sojusznik

Małgorzata Matuszewska
Kuny są naszymi sprzymierzeńcami w walce ze szczurami i myszami
Kuny są naszymi sprzymierzeńcami w walce ze szczurami i myszami Polskapresse
O tym, co robić, by sobie wzajemnie nie przeszkadzać, opowiada dr Bartosz Borczyk, zoolog z Zakładu Biologii Ewolucyjnej i Ochrony Kręgowców Uniwersytetu Wrocławskiego.

Dlaczego dzikie zwierzęta wybierają miasto?
To jest miejsce, gdzie kiedyś żyły w naturze. Cały Wrocław to był las, rzeki, bagna i łąki. Na nich wybudowaliśmy osiedla i zwierzęta mają wybór - albo wymrą, albo postarają się z nami współżyć. Są od zawsze z nami.

Które pojawiły się ostatnio?
Na pewno we Wrocławiu jest coraz więcej dzikich zwierząt. Proces synurbanizacji postępuje, więc pojawia się coraz więcej osobników, które chcą mieszkać we mieście czy po prostu dają sobie tutaj radę. Niedawno na Swojczycach widziałem godujące żurawie. Kilka lat temu na wieży katedry na Ostrowie Tumskim miał gniazdo sokół wędrowny.

Dobrze się tam czuł?
Zapewne oglądał rzeczywistość z własnej perspektywy - przecież dla niego nasze budynki to coś jak skały, a parki to namiastka prawdziwych lasów. Kilka razy widziałem bieliki krążące na obrzeżach miasta i na Biskupinie.

Jakie dzikie ssaki osiedlają się w mieście?
Sporo jest kun. Ich nie spotkamy w Rynku, ale kilkadziesiąt metrów od centrum, gdzie jest trochę zieleni, już tak.

Trzeba się ich bać?
Nie, są naszym sprzymierzeńcem w walce z niechcianymi przez nas gryzoniami, na przykład szczurami. Kuny polują na szczury i myszy. Na obrzeżach miasta, wzdłuż koryt rzek, gdzie są tereny migracyjne, można spotkać bardzo różne gatunki zwierząt. Regularnie obserwuję sarny, którym nie wolno zabierać małych, bo matki ich nie zostawiają, odeszły tylko na chwilę. Spotykam dziki, lisy, króliki, wydry. Kilka razy widziałem zgryzy bobrowe na nadrzecznych drzewach, a to znaczy, że bobry też się pojawiają. We Wrocławiu mieszka norka, ale nie norka europejska, tylko norka amerykańska. A rok czy dwa lata temu na terenach wodonośnych widziano tropy łosia...
Często narzekamy na dziki.
Dzik ma opinię zwierzęcia groźnego, agresywnego, jak w bajce Brzechwy: "dzik jest dziki, dzik jest zły". Czy pamięta pani przykłady zaatakowania i poturbowania człowieka przez dzika? Ja nie. Sporo pracuję z kolegami w terenie, spotykam się z dzikami w lesie, na bagnach. Kilka razy w Puszczy Białowieskiej koledzy przeskakiwali przez drzewo i ostatnio natknęli się na dwie lochy z młodymi, dosłownie wpadli na nie. To spotkanie powinno być zaproszeniem do zaatakowania i staranowania przez dzika, ale jakoś dzik ma to do siebie, że nie chce bliskiego kontaktu z człowiekiem. Jeśli będziemy chcieli go oswoić na siłę, może powstać problem. Ale dzik nie atakuje sam. Trzeba pamiętać, że to dzikie zwierzę i zachować dystans, którego on nie będzie próbował zmniejszyć. To nie leży w jego interesie. Większym zagrożeniem są tam... ludzie. Bardziej czuję się zagrożony, widząc podpitych osiłków, szukających okazji do zaczepki. Niedawno spotkałem nad Odrą dużego dzika. Popatrzyliśmy na siebie i poszliśmy - każdy w swoją stronę.

Zagrażają wałom przeciwpowodziowym?
Mówi się, że ryją, rozrywają podściółkę w poszukiwaniu pożywienia, buchtują, szukając larw, myszy do zjedzenia. Mogą uszkodzić nawierzchnię wału, ale dużo większym zagrożeniem dla przeciwpowodziowych wałów są jeżdżące po nich samochody lub motocrossowcy. W okolicach Jazu Bartoszowickiego cała trawa jest pozrywana przez motocrossowców, którzy podjeżdżają do góry i ją zrywają. Jeśli wał jest tak skonstruowany, że leży bardzo blisko koryta rzeki, może sobie w nim wykopać norę np. bóbr lub inne zwierzę. Na Biskupinie czy Swojczycach nie widzę wałów szczególnie poszarpanych przez zwierzęta.

Dzikie zwierzę może zaatakować psa?
Pies jest drapieżnikiem, to udomowiony wilk, więc jego instynktem jest polowanie. Realizuje go w formie zabawy, np. goniąc rzucaną piłkę, czyli polując na nią. Właściciele wiedzą, że potrafi rozszarpać złapaną szmatkę, jakby to było zwierzę. Spotykając na spacerze dzikie zwierzę, może na nie spróbować zapolować. Nawet jeśli go nie dogoni, może się zgubić, biegnąc nawet kilka kilometrów, i nie będzie umiał wrócić do właściciela. Jeśli dogoni sarnę, może ją zagryźć, choć wcześniej sarna może zakończyć życie z powodu stresu. Jeśli pies dogoni dzika, może sam doznać uszczerbku, bo ten będzie się bronił. Dlatego pies musi umieć wracać, reagować na przywołanie właściciela. A właściciel mieć trochę wyobraźni i zdolności przewidywania.

Trzeba się w mieście bać wścieklizny? Słyną z niej lisy.
Do zwierząt dzikich trzeba mieć respekt. Są dzikie i nie należy ich na siłę oswajać. To kwestia zdrowego rozsądku. Lisy nie są nosicielami wścieklizny, bo prowadzona jest wielka akcja ich szczepień. Kiedyś wścieklizna była głównym czynnikiem redukującym populację, dziś dzięki szczepieniom jest ich bardzo dużo. Głównymi nosicielami wścieklizny są prawdopodobnie... jeże. Nie należy oczekiwać, że wściekły jeż rzuci się na nas z pazurami. Nosicielami bywają też nietoperze, których nie powinniśmy łapać. Widząc leżącego nietoperza, warto skontaktować się z chiropterologiem z Uniwersytetu Wrocławskiego, dr Joanną Furmankiewicz, dr Iwoną Gottfried lub specjalistą z Towarzystwa Przyjaciół Przyrody "pro Natura". Jeśli nietoperz nie lata, a nie doznał kontuzji, może być wściekły, bo nielatanie to jeden z objawów choroby u tego gatunku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto