Wyskoczył z okna w Zabrzu. Twierdził, że uciekał przed napastnikami

W poniedziałek przed południem dyżurny policji otrzymał zgłoszenie od świadka, który widział, jak młody mężczyzna wyskakuje z okna na 4 piętrze domu przy ul. Reymonta. Chwilę później na policję zadzwonił sam poszkodowany. Twierdził, że nie chciał popełnić samobójstwa, a skok był próbą ucieczki przed dobijającymi się do drzwi napastnikami...

Wyskoczył z okna w Zabrzu - twierdzi, że uciekał przed napastnikami

Mężczyzna, który wyskoczył z okna w Zabrzu nie odniósł poważniejszych obrażeń. Nie było go nawet na miejscu zdarzenia w momencie, gdy przybili na nie policjanci.

20-latka pomógł zlokalizować wspomniany już świadek. Poszkodowany mężczyzna znajdował się nieco dalej od miejsca wypadku. Zaopiekowali się nim ratownicy medyczni, którzy zawieźli go do szpitala.

Mundurowym nie udało się wcześniej dokładnie przesłuchać mężczyzny. Dowiedzieli się jedynie, że wystraszył się dobijających do drzwi osób. Twierdził, że próbowały one wtargnąć do mieszkania również w nocy. Nie powiedział jednak, gdzie mieszka.

Policjanci zdołali ustalić jednak, gdzie doszło do feralnego zdarzenia. Skontaktowali się z właścicielką mieszkania, która wynajmowała je 20-latkowi.

Mieszkanie było zamknięte na klucz. Mundurowi weszli do środka, ale najpierw musieli pokonać barykadę utworzoną z mebli, którą mężczyzna ustawił w przedpokoju. Sąsiedzi nie słyszeli żadnych hałasów ani nocą, ani przed samym wypadkiem. Wersja mężczyzny wydaje się więc mało prawdopodobna.

- Wszystko wskazuje na to, że nie doszło do żadnej próby wtargnięcia do mieszkania obcych osób, a okoliczności zdarzenia są wymysłem młodego zabrzanina - informuje zabrzańska policja.

Prawdziwą wersję wydarzeń trudno jednak teraz ustalić, bowiem mężczyzna, który wyskoczył z okna w Zabrzu, opuścił szpital zaraz po tym, jak do niego trafił.

W tej chwili policja poszukuje 20-latka.