MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wspólnota terroru

Marzena Puchała
Od frontu budynek wspólnoty wygląda pięknie. A z tyłu się sypie. Jolanta Ziemian (z lewej), Róża Płoszczyńska-Gruszka i Zofia Rachwalska denerwują się, że zarządca wykonuje remonty, na które nie ma zgody, a tam gdzie trzeba – nie robi nic.  MIKOŁAJ SUCHAN
Od frontu budynek wspólnoty wygląda pięknie. A z tyłu się sypie. Jolanta Ziemian (z lewej), Róża Płoszczyńska-Gruszka i Zofia Rachwalska denerwują się, że zarządca wykonuje remonty, na które nie ma zgody, a tam gdzie trzeba – nie robi nic. MIKOŁAJ SUCHAN
Mieszkańcy bloku przy ulicy Tatarkiewicza 22 przeklinają dziś dzień, w którym zdecydowali się zawiązać wspólnotę mieszkaniową. Z jej konta znikają pieniądze, zarządca nie liczy się z właścicielami, ludzie tracą zdrowie.

Mieszkańcy bloku przy ulicy Tatarkiewicza 22 przeklinają dziś dzień, w którym zdecydowali się zawiązać wspólnotę mieszkaniową. Z jej konta znikają pieniądze, zarządca nie liczy się z właścicielami, ludzie tracą zdrowie. Sprawa wylądowała w prokuraturze.

Korzyści z powołania wspólnoty jest wiele. Dla wszystkich argumentem są mniejsze niż w spółdzielni opłaty. Tak myśleli mieszkańcy bloku przy ulicy Tatarkiewicza 22. Wcześniej mieszkania te należały do Polskich Kolei Państwowych, w 1999 roku lokatorzy wykupili je i znaleźli się we wspólnocie.

Przez pierwsze dwa lata nawet to funkcjonowało. Pojawiły się jedynie problemy z księgową, która przelewała pieniądze na swoje konto zamiast na konto wspólnoty. Potem - gdy sprawa trafiła do prokuratury - zarządca zrezygnował, a członkowie zarządu sami objęli jego czynności i tak jest do dziś. Są współwłaścicielami, więc tym bardziej dziwi nas ich postępowanie - mówi jedna z byłych już mieszkanek bloku przy Tatarkiewicza 22. Chce zachować anonimowość. - Sprzedałam mieszkanie i wyprowadziłam się, bo miałam dość.

Inni współwłaściciele też myślą o tym, jak pozbyć się mieszkań.

- Sprzedam i kupię mniejsze. Będę miała wreszcie spokój, bo tutaj go długo nie zaznam - mówi Zofia Rachwalska. Jej sąsiadka Róża Płoszczyńska-Gruszka też ma dość. Kiedy tylko może, wyjeżdża do syna do Warszawy.

Straciłam tu zdrowie, kiedy Zimą wychodziłam z klatki schodowej. Było ślisko na kostce brukowej, którą zarządca wykonał bez uchwały i naszej zgody. Niczym nie było posypane i miałam wypadek. Z tego powodu musiałam przejść operację kręgosłupa, do dziś nie wróciłam do zdrowia. Straż Miejska - i owszem - przyjechała, sporządzili nawet wniosek do sądu grodzkiego, ale był źle sformułowany i został odrzucony. A ja żyję w ciągłym bólu i stresie. Zarządca mnie straszy, że jak wspólnota będzie mi musiała płacić odszkodowanie, to będę musiała się wyprowadzić. Naprawdę zaczynam źle się czuć we własnym mieszkaniu - mówi Róża Płoszczyńska-Gruszka.

Ale członkowie wspólnoty mieszkaniowej z Tatarkiewicza 22 mają swojemu zarządcy jeszcze wiele do zarzucenia. Między innymi to, że wykazuje im fałszywe zadłużenia.

- Są liczniki na wodę. Ja jestem sama, a i tak większość czasu spędzam u wnuka. Ile ja zużyję tej wody? Pół metra sześciennego. A zarządca narzuca mi 2 metry sześcienne ciepłej i 3 metry sześcienne zimnej i każe tyle zużyć. No przecież tak nie może być - mówi Zofia Rachwalska.

- Ja mieszkałam od 2004 roku tylko z mężem. A zarządca doliczał mi dzieci, które się wyprowadziły i moją mamę, która mieszkała z nami tylko przez kilka miesięcy. I tak zamiast płacić za dwie osoby, kazał mi płacić za pięć - mówi była mieszkanka wspólnoty, która na początku była również w jej zarządzie.

Poza tym lokatorzy skarżą się, że nie mają wglądu do dokumentów. Nie wiedzą ile pieniędzy na co zostało wydanych. Zarządca do tego stopnia utrudniał im wgląd do nich, że komplet dokumentów finansowych zobaczyli dopiero na komisariacie policji, kiedy złożyli doniesienie o popełnieniu przestępstwa - o malwersację pieniędzy przez zarządcę. Zarzucają mu też, że sami podejmuje decyzje w sprawie wydawania pieniędzy. Nie przedstawia uchwał, a do remontów zatrudnia firmy swoich znajomych, którym płaci więcej niż zażądałyby inne.

Roman Szumilak, jeden z dwóch zarządców i współwłaściciel we wspólnocie mieszkaniowej przy Tatarkiewicza 22 wszystkiemu zaprzecza. - Każdy ma dostęp do dokumentacji. Oczywiście w granicach rozsądku - przecież nie mogę jej puścić w obieg na zebraniu, ale można się ze mną umówić i na pewno pokażę dokumenty. Na roboty ogłaszam przetargi i wybieram najtańsze firmy - mówi Roman Szumilak. Przyznaje natomiast, że chce wystawić na licytację mieszkanie rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem, bo zalegają z czynszem. Anna Warzecha, wiceprezes Górnośląskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości mówi, że zarządca nie może tego zrobić. Uchwałę w tej sprawie musiałaby podjąć wspólnota, a ta nie jest do tego taka skora. Niektórzy przedstawiciele wspólnoty chcieli, by matka dziecka została dozorczynią i w ten sposób odpracowała choć część długu, ale zarządcy się na to nie zgodzili i zatrudnili osobę z zewnątrz.

Miałem przygotowaną uchwałę o licytację tego mieszkania, przedstawię ją na następnym zebraniu - mówi Roman Szumilak. Kolejne zebranie rzeczywiście może być dla wspólnoty przełomowe. W ubiegłym tygodniu lokatorzy się zbuntowali i powołali komisję rewizyjną, która w najbliższym czasie sprawdzi wszystkie dokumenty wspólnoty. Zastanawiają się nad odwołaniem zarządcy i wynajęciem prywatnej firmy.

Prawa i obowiązki
Anna Warzecha, wiceprezes Górnośląskiego Stowarzyszenia Zarządców Nieruchomości

Nie każdy może być zarządcą wspólnoty mieszkaniowej. Konieczna jest licencja. Oczywiście może się zdarzyć, że zarządza osoba bez licencji, ale jest to zgodne z prawem tylko jeżeli jest ona współwłaścicielem zarządzanej nieruchomości. Podstawową zasadą zarządzania jest to, że zarządca musi świadczyć usługi na rzecz nieruchomości. Jest usługodawcą, nie ma praw decyzyjnych. Nie ma prawa sam decydować o tym, co dzieje się na zarządzanej przez niego nieruchomości. Każda decyzja we wspólnocie musi być podejmowana uchwałą. To jest w końcu majątek wspólnoty i każdy z jej członków ma prawo decydować. A także wiedzieć, co się dzieje z ich pieniędzmi. Lokatorzy mają więc prawo wglądu do dokumentów - mogą sprawdzić ile i na co zostało wydane. Żeby nie kserować dokumentów w wielu egzemplarzach można to zrobić np. na zebraniu wspólnoty. Zarządca powinien przynieść bilans lub faktury, tak żeby lokatorzy mogli je przejrzeć.

Postępowanie trwa
Małgorzata Smyczek, prokurator Prokuratury Rejonowej w Zabrzu

Prokuratura prowadzi postępowanie dotyczące przywłaszczenia pieniędzy wspólnoty przy ulicy Tatarkiewicza 22 przez zarządcę. Postępowanie było przez pewien czas zawieszone ponieważ czekaliśmy na opinię biegłego z zakresu księgowości. Kilka dni temu taka opinia do nas dotarła, postępowanie będzie kontynuowane a dalsze czynności będą podejmowane zgodnie z treścią opinii biegłego. Sprawa będzie zakończone niezwłocznie.

od 7 lat
Wideo

Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto