Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ustawa o zakazie palenia. Sprawdziliśmy, jak w Zabrzu egzekwują prawo

Maria Olecha
W naszej restauracji klienci już nie palą - mówi kelner Mateusz Kolesiński.
W naszej restauracji klienci już nie palą - mówi kelner Mateusz Kolesiński. fot. Mikołaj Suchan.
Dobrze, że nie wolno palić na placach zabaw. Nikt nie będzie dmuchał mojemu dziecku dymem papierosowym w twarz - mówi Karolina Sielczak, mama Szymka i małego Igora, którą spotkaliśmy wczoraj z rodziną na skwerze niedaleko placu zabaw przy ul. 3 Maja w Zabrzu.

Palaczy tropiliśmy wczoraj właśnie w Zabrzu razem ze strażnikami miejskimi, którzy dostali już do ręki prawny oręż. Chodzi o ministerialne rozporządzenie, które pozwala im nakładać mandaty (nawet 500 zł) na osoby palące w zakazanych miejscach np. na placach zabaw, w pubach, restauracjach, na dworcach czy w zakładach pracy. Rozporządzenie zostało już opublikowane w Dzienniku Ustaw.

Godz. 10.49, przystanek na placu Teatralnym. Kilkanaście osób czeka na autobus lub tramwaj. Na widok strażników miejskich dwóch nastolatków chowa papierosy.
- Na razie pouczamy mieszkańców, bo to nowe prawo - zaznacza Mirosława Uziel-Kisińska, zastępca komendanta straży miejskiej w Zabrzu. - Nie każdy czyta gazety i słucha radia, więc może jeszcze nie wiedzieć, że obowiązują zaostrzone przepisy - dodaje.

Godz. 10.55, przystanek tramwajowy na placu Wolności. W tłumie oczekujących pali jeden mężczyzna. Strażnik Mariusz Wloka informuje go, że powinien zgasić papierosa, bo tutaj palić nie wolno. - Następnym razem będziemy karać mandatem - przestrzega Wloka.

Na przystanku na pl. Wolności spotkaliśmy też Sebastiana Prudłę. - Palę sporadycznie od roku. Powstrzymuję się przed paleniem na przystanku czy w pubie. To nie jest takie trudne, a nie szkodzę sobie i innym - uważa pan Sebastian.

O godz. 11.20 wchodzimy do restauracji Sphinx w Zabrzu. Strażnicy sprawdzają, czy właściciel wywiesił informację o zakazie palenia lub wydzielił palarnię. Mateusz Kolesiński, kelner, wskazuje na drzwi. - U nas palić nie wolno. Informacja jest. Klienci palą na zewnątrz - podkreśla.

Godz. 11.40, skwer przy ul. 3 Maja. Na placu zabaw nie pali nikt. Ale kilkanaście metrów dalej, przy stolikach szachowych, spotykamy palacza w towarzystwie dwóch kobiet. Okazuje się, że palić mogą, ale... - Gdyby w pobliżu było jakieś dziecko, to pouczylibyśmy tego pana. W kwestii parków i skwerów przepisy są nie do końca jasne - mówią strażnicy.

Jak się okazuje, to niejedyna luka w nowym prawie o zakazie palenia w miejscach publicznych. Przepisy stanowią np., że właścicielowi lokalu, który nie poinformuje klientów, że w jego restauracji palić nie wolno, grozi mandat do 2 tysięcy zł. Problem w tym, że takiego mandatu strażnicy nałożyć nie mogą. Zgodnie z ustawą o strażach gminnych mogą karać tylko do 500 zł. - Wyższe mandaty będą nakładać policjanci albo inspektorzy sanitarni, my nie możemy - przyznaje Wloka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto