MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Michał Libich nie chce wykorzystywać układów swojego ojca

Andrzej Azyan
Michał Libich. fot. jerzy przybysz
Michał Libich. fot. jerzy przybysz
Rozmowa z 27-letnim Michałem Libichem, trenerem drużyny juniorów Polonii Warszawa. DZ: Jakie są pana wrażenia z dwudniowej rywalizacji? Michał Libich: Uczestniczyliśmy w wielu turniejach.

Rozmowa z 27-letnim Michałem Libichem, trenerem drużyny juniorów Polonii Warszawa.

DZ: Jakie są pana wrażenia z dwudniowej rywalizacji?

Michał Libich: Uczestniczyliśmy w wielu turniejach. Ten jednak był na najwyższym poziomie sportowym i organizacyjnym. W pięciu polskich zespołach występowało kilku reprezentantów Polski. Z tego co się dowiedziałem, w drużynie Banika Ostrawa jest pięciu chłopców grających w narodowej drużynie Czech. Jednak największym atutem było to, że mogliśmy w zimie występować w hali, gdzie znajdowało się pełnowymiarowe boisko piłkarskie. Nigdy do tej pory nie graliśmy w jedenastoosobowym składzie pod dachem i to w tak dobrych warunkach. Wiadomo jaką mamy bazę w Polsce, dlatego to co zobaczyłem w Zabrzu, było dla mnie sporym zaskoczeniem.

DZ: Nie byliście przyzwyczajeni do gry na takim boisku. Dlatego należą się wam szczególne gratulacje za zwycięstwo.

Michał Libich: Dziękuję za uznanie. Może będę nieskromny, ale powiem, że dobry zespół potrafi sobie poradzić w każdych warunkach. Mamy bardzo utalentowanych chłopaków. W Zabrzu nasza drużyna była o rok młodsza od pozostałych. Tak samo jest w mazowieckiej lidze juniorów, gdzie zajmujemy po jesiennej rundzie pierwsze miejsce.

DZ: Ma pan bardzo znane nazwisko w środowisku piłkarskim. Pański ojciec Andrzej to ceniony sędzia międzynarodowy. To pomaga panu w trenerskiej karierze?

Michał Libich: Na razie nie muszę korzystać z żadnej pomocy. Kojarzą mnie oczywiście z ojcem, ale na tym się kończy. Zdaję sobie z tego sprawę, że układy w futbolu są bardzo ważne, ale nie chciałbym z nich korzystać. Jeżeli mam coś osiągnąć, to chcę to zrobić sam.

DZ: Grał pan kiedyś w piłkę nożną?

Michał Libich: Nie mogłoby być inaczej. Przecież futbol mam we krwi. W juniorach występowałem w Polonii Warszawa. Trenowałem nawet z kadrą pierwszego zespołu tego klubu, ale w pierwszej lidze nigdy nie wystąpiłem.

DZ: Byli od pana lepsi zawodnicy?

Michał Libich: Tak bym to określił. Wystarczy wspomnieć, że trenowałem z braćmi Michałem i Marcinem Żewłakowami, Mariuszem Pawlakiem. Grałem w obronie i pomocy. W czasie studiów na Akademii Wychowania Fizycznego występowałem też w drużynie tej uczelni.

DZ: Idzie pan śladami Jerzego Engela juniora, który jest trenerem podobnie, jak jego ojciec.

Michał Libich: Z Jurkiem studiowałem w jednej grupie na AWF-ie. On jednak od razu rzucił się na głębokie wody i zaczął prowadzić seniorów. Ja wolałem rozpocząć od pracy z juniorami. Z nimi mogę sobie pozwolić, choć staram się ich unikać. Z dorosłymi piłkarzami to zupełnie inna sprawa. Mam nadzieję, że jak nabędę trenerskiego doświadczenia, to spróbuję poprowadzić seniorów. Na razie jestem trenerem drugiej klasy. W roku będę zdawać egzaminy na pierwszą klasę szkoleniową.

DZ: Nie żal panu wczesnego rozstania się z zawodniczą karierą?

Michał Libich: To był świadomy wybór. Wiedziałem, że jako zawodnik nie będę mistrzem świata. Wolałem zatem zgłębiać tajniki trenerskiego fachu, a to pochłania mnóstwo czasu. Przyznam jednak, że jest dla mnie bardzo fascynujące.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto