Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taksówkarze się boją

Maria Olecha
Lepiej zrezygnować z kursu niż narażać swoje życie - mówią zabrzańscy taksówkarze
Lepiej zrezygnować z kursu niż narażać swoje życie - mówią zabrzańscy taksówkarze Olga Wiśniowska
Po kolejnym nocnym napadzie na taksówkarza, kierowcy bardzo uważają, kto wsiada do ich aut. Rezygnują z kursów ze wstawionymi pasażerami. Sceny niczym z filmu kryminalnego znów rozegrały się w Zabrzu. Niestety ponownie ich głównym bohaterem był taksówkarz, którego w nocy napadli i sterroryzowali zamaskowani mężczyźni.

Była niedziela, 15 sierpnia, ok. godz. 23, kiedy jeden z zabrzańskich taksówkarzy odebrał wezwanie o kursie na ul. Pułaskiego. Gdy przyjechał na miejsce, podbiegło do niego ośmiu zamaskowanych mężczyzn. Jeden z nich sterroryzował kierowcę przedmiotem przypominającym broń palną. Pozostali zażądali od taksówkarza pieniędzy i komórki. Ukradli je, po czym błyskawicznie uciekli.

- Niespełna trzy doby później wszyscy podejrzani zostali zatrzymani. To mężczyźni w wieku od 18 do 22 lat. Są mieszkańcami Zabrza, Rybnika, Raciborza i Katowic. Część z nich posiada bogatą kartotekę policyjną - mówi asp. sztab. Marek Wypych, rzecznik zabrzańskiej policji.

Podczas zatrzymania napastników przez policyjnych antyterrorystów, znaleziono przy nich pistolet hukowy i dużą ilość dopalaczy.

Napastnikom, którzy sterroryzowali taksówkarza grozi nawet 12 lat odsiadki.

Warto przypomnieć, że to drugi napad na taksówkarza w ciągu kilku ostatnich tygodni. Pod koniec lipca dramatyczne chwile przeżył zabrzański taksówkarz, który nocą wiózł do Katowic agresywnego pasażera (pisaliśmy o sprawie w Tygodniku Zabrze "PDZ" z 30 lipca br. w artykule "Szybki kurs pod lufą"). W pewnym momencie ten przystawił kierowcy broń do głowy i groził, że go zabije, jeśli nie zawiezie go pod wskazany adres. Na szczęście nie doszło do tragedii, a po tym jak agresywny pasażer wysiadł, taksówkarz natychmiast zawiadomił o całym zdarzeniu policję.

Tymczasem te dwie dramatyczne historie taksówkarzy, poruszyły innych kierowców w naszym mieście. Jak mówią, nocne kursy bywają niebezpieczne, bo nigdy nie wiadomo, kto wsiądzie do samochodu.

- Kiedyś chcieli mi wsiąść do taksówki kompletnie pijani mężczyźni, którzy wracali z jakiejś imprezy. Powiedziałem, że mam zamówiony inny kurs i szybko odjechałem. Miałem to szczęście, że stałem jako pierwszy na postoju - opowiada pan Dariusz, który w zawodzie pracuje od 12 lat.

Taksówkarze przyznają ponadto, że po ostatnich wydarzeniach bardziej uważają, kto wsiada do ich samochodu.

- Czasem lepiej sobie odpuścić jakiś kurs i nie zarobić tych kilkunastu złotych niż narazić się na nieprzyjemną sytuację albo nie daj Boże napad - mówi pan Witold, który taksówką po ulicach Zabrza jeździ 21 lat.

Z kolei inny taksówkarz zwraca uwagę na to, że zawód, który wykonuje niesie ze sobą duże ryzyko.

- Kiedy jedziemy pod wskazany adres, to nigdy nie wiemy, kto wsiądzie do auta. Nocą można więcej zarobić, ale czasem lepiej zrezygnować z kursu dla własnego bezpieczeństwa - mówi zabrzanin.

W jaki sposób taksówkarze mogą się chronić przed podobnymi zdarzeniami? Wypowiedz się.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto