Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szansa na szybszą adopcję

Aldona Minorczyk-Cichy
Beata i Andrzej Deja mają trójkę biologicznych dzieci i czwórkę przysposobionych
Beata i Andrzej Deja mają trójkę biologicznych dzieci i czwórkę przysposobionych
Adopcja przez internet, to społeczny ruch, który zatacza coraz szersze kręgi. Wystarczy umieścić zdjęcie dziecka na stronie internetowej, aby dowiedziały się o nim tysiące rodzin.

Adopcja przez internet, to społeczny ruch, który zatacza coraz szersze kręgi. Wystarczy umieścić zdjęcie dziecka na stronie internetowej, aby dowiedziały się o nim tysiące rodzin. Tworzenie prywatnych witryn jest odpowiedzią na inercję państwowych ośrodków adopcyjnych.

Zaczęło się od Roksanki, porzuconej przez rodziców, nieuleczalnie chorej na EB (pęcherzycę). Dziewczynka w szpitalu w Gnieźnie spędziła prawie 4 lata. Rodzinę znalazła dopiero dzięki stronie

www.czarodziejka.com.

Teraz ta i inne wirtualne witryny stały się nadzieją na znalezienie domu dla wielu porzuconych dzieci. Takich ogłoszeń można znaleźć kilkadziesiąt. I ciągle ich przybywa.

Emil ma 7 lat. W kwietniu trafił do Beaty i Andrzeja Dejów w Chorzowie. Rodzinę zastępczą prowadzą od wielu lat. Mają trójkę biologicznych dzieci i czwórkę przysposobionych. - Na początku roku zamieściliśmy w internecie ogłoszenie o tym, że szukamy dziecka. Zgłosiły się siostry zakonne prowadzące dom dziecka. Zdecydowaliśmy, że zaopiekujemy się Emilkiem. Jego mama jest uzależniona, a ojciec zginął w wypadku w tartaku - opowiada Andrzej Deja.

Jego ogłoszenie nadal jest na stronach dla rodzin zastępczych. - Chętnie zaopiekujemy się jeszcze jednym dzieckiem - podkreśla pan Andrzej.

- Ogłoszenia na stronach poświęconych adopcji i rodzinom zastępczym są niezwykle skuteczne, bo docierają do dużej grupy osób. Ta forma poszukiwania rodziców jest szczególnie ważna w przypadku niepełnosprawnych i nieuleczalnie chorych dzieci, bo to one mają najmniejszą szansę na nowy dom - podkreśla Iwona Szychta mama zastępcza z Wodzisławia Śląskiego. Sama opiekuje się chorym na mukowiscydozę Dominikiem i Asią z porażeniem mózgowym.

Dzieci trafiły do niej w "tradycyjny" sposób. Ale dzięki nim zrozumiała, że ludzie boją się przysposabiania chorych. Postanowiła pokazać, że to nieuzasadniony strach. Dyskutuje o tym na wirtualnych forach. W internecie zamieszcza też apele szukając chętnych do zaopiekowania się Magdą i Martynką.

- Magda ma 3,5 roku i zespół Downa. Jej siostra (1,5 roku) jest zdrowa - wyjaśnia Anna Hałasa z opieki społecznej w Lublinie. To ona walczy o to, by dziewczynki znalazły nowy dom. Od półtora roku przebywają w rodzinnym pogotowiu. To stanowczo za długo. Jeśli szybko nie znajdzie się dla nich rodzina, trafią do domu dziecka.

- Magda, gdy odebrano ją biologicznym rodzicom nie potrafiła mówić, ani chodzić. W krótkim czasie przy dobrej opiece, zrobiła ogromne postępy. Jej opiekunowie wykonali ogromną pracę. Szkoda byłoby to zmarnować - wyjaśnia Anna Hałasa.

Dla kandydatów na rodzinę zastępczą nie będzie żadnej taryfy ulgowej. Będą musieli tak jak wszyscy inni przejść badania, skończyć kursy. Dzięki internetowi Hałata wcześniej znalazła nowy dom dla chorego na mukowiscydozę Jasia. Chłopiec urodził się w kwietniu. Matka zrzekła się praw do niego, bo nie była w stanie nim się zająć.

Dzięki temu chłopiec może być adoptowany. Po apelu w internecie zgłosiły się dwie rodziny, jedna z Bielska Białej. Sąd zadecyduje, która z nich będzie mogła zająć się chorym maluchem.

Akcja "adopcji przez internet" to społeczny ruch, który narodził się z potrzeby serca. Ile dzieci w ten sposób znalazło nowy dom i kochającą rodzinę? Nie ma takich danych. Bo i nie o statystyki w tym wszystkim chodzi.

Apel o pomoc


Z Andrzejem Olszewskim z Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Misja Nadziei" rozmawia Aldona%07Minorczyk-Cichy

Czy szukanie dziecka przez ogłoszenie w internecie nie wydaje się panu moralnie wątpliwe?

Nigdy na to tak nie patrzyłem. Dla mnie ważny jest efekt. To po prostu apel o pomoc, a skoro spotyka się z odzewem, to wspaniale. Na prowadzonym przez nasze stowarzyszenie forum dla rodzin zastępczych takie ogłoszenia też się znajdują. Korzystają z niego coraz częściej także pracownicy opieki społecznej. M.in. ośrodek z Rudy Śląskiej znalazł w ten sposób rodziny dla wielu swoich podopiecznych.

Czy rodzina znaleziona przez internet musi przejść przez takie same procedury jak rodziny, które po prostu zgłaszają się do ośrodków adopcyjnych?

Oczywiście. Muszą skończyć kursy, przejść badania. Pełna procedura. Takie anonse w internecie są szansą zwłaszcza dla dzieci starszych (powyżej 10. roku życia), niepełnosprawnych i chorych. Są duże problemy ze znalezieniem im domów. Jedynym wyjściem jest nagłośnienie sprawy.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wisla.naszemiasto.pl Nasze Miasto