Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Straż miejska w Zabrzu odbiera tysiące telefonów rocznie. Wśród nich również wyjątkowo nietypowe

Bartosz Pudełko, MSH
986 - to numer alarmowy straży miejskiej. Ta formacja funkcjonuje w świadomości jako służba "pierwszego kontaktu", dzwonimy więc często. Ale czy nie zbyt często? Przekonajcie się sami.

W dwustutysięcznym mieście telefon dyżurnego straży miejskiej jest pewnie nie raz aż czerwony. To formacja, o której myślimy od razu, gdy spotykamy się z najczęstszymi naruszeniami, jak niedozwolone parkowanie czy zakłócanie ciszy nocnej. Nic więc dziwnego, że pod numer alarmowy 986 dzwonimy często. A skoro telefonów jest dużo, to oczywiste jest, że i "nietypowe" zgłoszenia się zdarzą. Ale cóż, służba nie drużba. Na każde wezwanie trzeba zareagować, a przynajmniej go wysłuchać.

Ile razy zadzwoniliśmy w 2012 roku?

13 569 - tyle zgłoszeń odebrała straż miejska w Zabrzu w minionym roku. Najczęściej, bo 3252 razy, dotyczyły one alkoholu. Bądź to spożywania go w nieodpowiednim miejscu, bądź natknięcia się na osoby nietrzeźwe czy nieprzytomne, które potem trafiały do Izby Wytrzeźwień.

Często dzwonimy również w sprawach parkowania. Dyżurni straży miejskiej odebrali w zeszłym roku 2066 takich zgłoszeń. Najczęściej dotyczyły parkowania w miejscach niedozwolonych.

Kolejną dużą grupę zgłoszeń stanowi zakłócanie porządku w miejscach publicznych. Zgłaszaliśmy to strażnikom 1678 razy.

To oczywiście uzasadnione zgłoszenia - standard w pracy strażnika miejskiego. Zdarzają się też jednak powiadomienia zgoła inne. Niektóre są nieodpowiedzialne, inne wynikać mogą po prostu z niewiedzy. Są też takie, przy których trudno się nie uśmiechnąć. A czymże byłaby trudna służba bez odrobiny humoru?

Zwierzęta też ludzie

Telefony dotyczące czworonogów mogłyby stanowić osobną kategorię. Bywają zabawne, ale niektóre są takie tylko z pozoru. Przykład? Zgłoszenie o kozie biegnącej Drogową Trasę Średnicową. Brzmi śmiesznie, ale w rzeczywistości to poważna sprawa, którą trzeba się zająć.

Sensu nieco trudniej dopatrzyć się w kolejnym przykładzie. Do straży miejskiej zadzwonił właściciel psa, którego pupil... utknął pod wanną.

Bywamy nadwrażliwi

Zakłócanie ciszy nocnej czy porządku publicznego to jedno. Pytanie tylko: co komu przeszkadza. Odpowiedzi również znajdziemy w telefonach wykręconych do straży miejskiej.

I tak lokator mieszkania na 9 piętrze zgłosił naruszenie spokoju. Naruszyć miała go grupka dzieci, która kilkadziesiąt metrów niżej grała w piłkę nożną.

Jeszcze ciekawiej prezentuje się kolejny przypadek. Tu zawiniła sowa, która usiadła na gałęzi i swoim pohukiwaniem nie dawała lokatorom spać. Co robi się w takiej sytuacji? Mieszkańcy uznali, że powiadamia służby mundurowe.

W służbie ludziom

Strażnik miejski, policjant czy urzędnik pełnią służbę, służą obywatelom. To nie ulega wątpliwości. Ciekawie robi się, gdy ktoś zrozumie to zbyt dosłownie. I tak jeden z telefonów do straży miejskiej dotyczył prośby o... przepchanie zatkanej muszli klozetowej.

Jak u innych?

Niesforna sowa, zapchana muszla klozetowa czy pies pod wanną to wcale nie szczyt naszej pomysłowości, jeśli idzie o telefony do służb mundurowych. Na dowód kilka przykładów ze Świętochłowic.

Tam dyżurny policji był pytany m.in. o wynik meczu, kursy walut czy telefon do pizzerii. Miał również rozsądzić kto ma rację w sporze, który prowadziło dwóch mieszkańców oraz wezwać taksówkę mężczyźnie, który nie wiedział nawet gdzie się znajduje. Inne telefony dotyczyły m.in. doprowadzenia do domu męża, który wyszedł do baru i nie chciał wrócić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto