W nocy z 9 na 10 maja 82-letnia kobieta uskarżała się na silne bóle brzucha. Jej mąż najpierw zawiadomił pogotowie. Tam jednak skierowano go do świadczącej na terenie Zabrza nocną i świąteczną pomoc medyczną przychodni NZOZ Sanivitas.
Śmierć pacjentki w Zabrzu - diagnoza po rozmowie telefonicznej
Lekarz dyżurny po rozmowie z mężczyzną zdecydował się wysłać na miejsce pielęgniarkę z zastrzykiem przeciwbólowym. Pielęgniarka zmierzyła kobiecie ciśnienie, temperaturę oraz podała leki. Były to środki przeciwbólowe i rozkurczowe. Objawy ustąpiły, ale tylko na chwilę.
- Następnego dnia, w sobotę, mąż pacjentki poprosił mnie o wizytę domową - mówi dr Andrzej Smyk, który był lekarzem rodzinnym 82-letniej zmarłej kobiety. - Byłem wtedy poza miastem, ale jak tylko wróciłem, zbadałem pacjentkę. Była w ciężkim stanie, bóle powróciły i były bardzo silne. Nie sposób było nawet dokładnie zbadać brzucha. Wszystko wskazywało na niedrożność przewodu pokarmowego. Podjąłem decyzję o przewiezieniu kobiety do szpitala - dodaje.
82-latka trafiła do Szpitala Miejskiego w Zabrzu o godz. 22.15. Ok. godz. 2.30 w nocy, 11 maja, stwierdzono jej zgon. Sekcja zwłok wykazała, że śmierć pacjentki w Zabrzu spowodowana była rozlanym zapaleniem otrzewnej.
Dr Andrzej Smyk, zrzeszony w Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Województwa Śląskiego "Porozumienie Zielonogórskie" powiadomił związek o tej sytuacji.
- Lekarz nie powinien zlecać podawania silnych leków przeciwbólowych bez wcześniejszego zbadania pacjenta. Oczywiście nie można wykluczyć, że nawet gdyby osobiście pojechał do pacjentki, to i tak nie udałoby się jej uratować - była to osoba schorowana. Jednak chodzi tu o zasadę - mówi dr Smyk.
Śmierć pacjentki w Zabrzu - prokuratura nie dopatrzyła się nieprawidłowości
Dr Michał Ekkert, który pełnił tej nocy dyżur w Sanivitasie, broni się.
- Mąż pacjentki dzwonił z prośbą o uśmierzenie bólu. Spytałem go, czy chce, aby od razu przyjechała pielęgniarka z zastrzykiem. Zgodził się. Zaznaczyłem przy tym, że jeśli będzie się działo cokolwiek lub objawy nie ustąpią, to powinien nas znowu zawiadomić, a wówczas pacjentkę zbada lekarz. Nikt już później nie kontaktował się z nami. Prokuratura przesłuchiwała zarówno mnie, jak i pielęgniarkę. Powołany został biegły. Nie dopatrzono się żadnych nieprawidłowości - mówi dr Ekkert.
Rzeczywiście postępowanie Prokuratury Rejonowej w Zabrzu, wszczęte na wniosek zarówno Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Województwa Śląskiego "Porozumienie Zielonogórskie", jak i Szpitala Miejskiego w Zabrzu, zostało umorzone.
- 18 czerwca postępowanie umorzono. Powodem jest fakt, iż nie wpłynęło do nas zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa ze strony pokrzywdzonego. Ta decyzja nie jest prawomocna i mąż zmarłej kobiety może się od niej odwołać - tłumaczy prokurator Joanna Kosińska, prokurator rejonowy Zabrza.
Postępowanie umorzono więc ze względów formalnych, ale w uzasadnieniu możemy przeczytać również, iż lekarzowi, który pełnił wówczas dyżur "nie sposób zarzucić popełnienia błędu w sztuce medycznej polegającego na niewłaściwej diagnozie podczas zbierania wywiadu oraz działania umyślnego".
Lekarze zrzeszeni w w Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia Województwa Śląskiego "Porozumienie Zielonogórskie" chcą jednak dalszych wyjaśnień. Po raz kolejny zawiadomili o sytuacji NFZ zwracając się przy tym z prośbą o skontrolowanie nocnej i świątecznej pomocy medycznej w Zabrzu.
- Na nasz pierwszy list od miesiąca nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wysłaliśmy więc kolejny. To sytuacja, w której reakcja powinna być natychmiastowa, NFZ natomiast milczy - mówi Daniel Kowalczyk, wiceprezes związku.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?