Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reporterka DZ obserwowała strażacką służbę

Katarzyna Kuczyńska
Tomasz Kurnik jest dowódcą zmiany. Fot. Ireneusz Dorożański
Tomasz Kurnik jest dowódcą zmiany. Fot. Ireneusz Dorożański
Godzina 8. Zbiórka. Raport. Aspirant Tomasz Kurnik, dowódca zmiany, przejmuje służbę. Komendant zabrzańskiej straży pożarnej, brygadier Jacek Kycia wydaje zalecenia na czas całodobowej służby.

Godzina 8. Zbiórka. Raport. Aspirant Tomasz Kurnik, dowódca zmiany, przejmuje służbę. Komendant zabrzańskiej straży pożarnej, brygadier Jacek Kycia wydaje zalecenia na czas całodobowej służby.

Po raporcie, jak każdego dnia, rozpoczynają się prace gospodarcze, konserwacyjne i szkolenia. By zachować wyrzeźbione na zajęciach sportowych i w trakcie akcji muskuły, nie można zapomnieć o podstawowym posiłku - śniadaniu. Każdy strażak przygotowuje je we własnym zakresie. Do dyspozycji ma jedynie nieźle wyposażoną kuchnię i jadalnię. Niestety nie ma kucharki.

- Kawa lub herbata i kanapki - tak przeważnie wygląda śniadaniowe menu każdego z nas - mówi Tomasz Kurnik.

Trudne poranki

8.39. Przygotowania do śniadania przerywa rozkaz płynący z głośników. Wyjazd na ulicę Kowalczyka - zadymienie mieszkania. Dalej, jak w filmie. Strażacy nie idą, tylko biegną. I obecnie rzadko już korzystają z osławionego ślizgu. Po schodach - do przebieralni - tam ekspresowo wskakują w buty wsadzone w spodnie. Ubranie bojowe uszyte jest z nomexu, czyli niepalnego, odpornego na wysokie temperatury materiału. Nakładają hełm i - biegiem do przydzielonego samochodu. O 8.41 dwa samochody ruszają do akcji. Syrena ogromnych wozów strażackich skutecznie dyscyplinuje innych kierowców, poruszających się w okolicy strażackiej komendy. Wszyscy, bez wyjątku, zjeżdżają na pobocze. Po kilku minutach straż dojeżdża pod wskazany adres. Nie mogąc inaczej dostać się do wskazanego w zgłoszeniu lokalu, ratownik w asyście policji po drabinie wchodzi przez okno do mieszkania. Nie ma w nim ani lokatora, ani śladów zadymienia zgłaszanego przez sąsiada. Koniec akcji. Strażacy wracają do bazy. Można zjeść śniadanie. 13.47. Kolejne zgłoszenie. Dwa wozy bojowe wyjeżdżają na ulicę Damrota, gdzie w domu przeznaczonym do rozbiórki, coś pali się w piwnicach. Na miejscu okazuje się, że płoną śmieci. Po godzinie strażacy skończyli akcje gaśniczą. Wieczorem miały miejsce jeszcze dwie, niewielkie akcje. To był spokojny dzień. Ale bywa znacznie gorzej.
Straż ma bardzo szeroki wachlarz obowiązków. Nie tylko gasi pożary, ale także np. usuwa skażenia ekologiczne i chemiczne. Pomaga w wypadku powodzi i usuwa skutki wypadków drogowych. Gdy zaistnieje taka konieczność, pracuje na dużych wysokościach i pod wodą. W Zabrzu pełni rolę centrum zarządzania kryzysowego. Dyżurny tutejszej straży czuwa także nad monitoringiem miasta.

- Monitorujemy całodobowo przeszło 20 obiektów. Gdy na ich terenie dzieje się coś niepokojącego, dostajemy sygnał dźwiękowy, mamy możliwość wyświetlenia na monitorze obiektu, dostajemy wydruk z danymi o miejscu i charakterze zdarzenia ? mówi ogniomistrz Arkadiusz Napieralski, pełniący dyżur na miejskim stanowisku kierowania.

Koło godziny 14. strażacy jedzą obiad. Grochówka pachnie zachęcająco. Faktycznie - jest wyborna. Porcję dostaje też psiak, który tydzień temu przybłąkał się do jednostki i dzięki wielkim sercom strażaków znalazł tu schronienie, ciepły kąt i codzienną miskę żarcia.

Historia nad głową

Zabrzańska straż pożarna mieści się w ponad stuletnim budynku przy ulicy Stalmacha. Czujność konserwatora zabytków, pod opieką którego znajduje się obiekt, nieco utrudnia i zwiększa koszty remontowania jednostki. Stan budynku to jeden z kilku problemów, z jakimi borykają się strażacy. Na szczęście nie ma problemów z wyposażeniem jednostki.

- Dysponujemy sprzętem dobrej jakości, o wysokich parametrach. W tym względzie nie odstajemy od europejskich standardów. Mamy dobre wozy bojowe, wyposażone w dobry sprzęt. Podobnie z ubraniami dla strażaków. Systematycznie prowadzimy konieczne szkolenia - potwierdza komendant, Jacek Kycia.

W zabrzańskiej jednostce pracuje 96 strażaków i personel biurowy. Załoga jest stosunkowo młoda, średni wiek strażaka to około 35 lat. Jak twierdzi komendant, ich zarobki nie są złe. Może dlatego kandydatów do tej, cieszącej się powszechnym szacunkiem służby, nie brakuje. Ale strażaków rekrutuje się głównie spośród absolwentów szkół pożarniczych. Dlaczego strażacy cenią swą pracę? Bo, jak twierdzą, jest ciekawa, pozbawiona monotonii.

Bywają dni, gdy w czasie służby nie ma czasu na posiłek. Jednak przeważnie znajdują czas na zajęcia w sali gimnastycznej, grę w piłkę nożną, w której odnoszą od siedmiu lat spektakularne sukcesy, rokrocznie zdobywając tytuł mistrza Śląska w piłce halowej. Nie omijają zajęć na siłowni. Ale po pracowitym dniu chętnie zajmują jedną z pięciu sypialni. Choć, jak podkreślają, nie śpią, ale czuwają.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto