Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces Jerzego G., byłego prezydenta Zabrza. Zaczął mówić. Nie przyznaje się

Teresa Semik
Były prezydent Zabrza Jerzy G., oskarżony o morderstwo, kwieciście zeznawał przed katowickim sądem. Nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie ma bladego pojęcia, jak zginął Lech Frydrychowski, zaś w dniu bestialskiego zabójstwa oglądał zniszczoną nawałnicą Opolszczyznę. Jego wyjaśnień słuchała Teresa Semik

Wyjaśnienia Jerzego G., byłego prezydenta Zabrza, oskarżonego o zabójstwo syna swojej wspólniczki, wprawiały w zdumienie nawet powściągliwy sąd. Podczas wtorkowej rozprawy mówił pewnie, bez emocji, kwieciście. Jerzy G. milczał w śledztwie i nie przyznawał się do niczego.

- Nie mam bladego pojęcia, jak zginął Leszek Frydrychowski - twierdził przed sądem, choć prokurator twierdził, że brał udział w jego zabójstwie w 2008 roku. Przed sądem zgodził się tylko odpowiadać na pytania swoich obrońców.

- Byłbym ostatnią osobą, która źle życzyła Frydrychowskiemu - twierdził były prezydent Zabrza i pracownik akademicki Politechniki Śląskiej oraz Szkoły Wyższej im. Bogdana Jańskiego w Opolu. Z matką Frydrychowskiego prowadził w Zabrzu księgarnię. Znał jej syna od lat.

- Gdy zostałem prezydentem, Frydrychowski często przychodził do mnie do urzędu jako petent - kontynuował. - W 2002 roku pożyczyłem od niego 25 tys. zł, ale dwa lata później oddałem. On sfałszował umowę pożyczki, bo była in blanco. Zamiast wpisać 25 tys., podał 246 tys. zł z odsetkami w wysokości 5 proc. w skali miesiąca. Na co poszły te pieniądze? - 25 tys. zł pożyczyłem na remont domu. Nie uprawiałem hazardu, nie gram w karty - zapewniał G.

O te pieniądze panowie pokłócili się do tego stopnia, że sprawa trafiła do sądu cywilnego w Gliwicach i Jerzy G. ją przegrał. Komornik zajął już jego auto, wynagrodzenia i przystąpił do egzekucji z nieruchomości - domku jednorodzinnego.

- Umowę in blaco podpisał pan w jednym egzemplarzu? - dociekał sędzia Piotr Kapuściak. - Przecież prowadził pan działalność gospodarczą, znał zasady.

- Sam gryzłem się tym faktem, bo to była straszna nieostrożność, ale ufałem mu - wyjaśniał Jerzy G. i zapewniał, że gdy komornik poinformował go o przejęciu domu, podpisał z Frydrychowskim ugodę.

Komornik wstrzymał egzekucję, dług zmalał do 170 tys. zł. W ramach tej ugody Jerzy G. zobowiązał się, że pomoże Frydrychowskiemu w napisaniu doktoratu. Ale ciało Lecha Frydrychowskiego z podciętym gardłem odnalazł w lesie koło Będzina grzybiarz. Co Jerzy G. robił w dniu jego śmierci?

- To była niedziela po nawałnicy, która zniszczyła wieś Sierakowice na Opolszczyźnie. Pojechałem zobaczyć skutki - zaczął.

- Wkrótce dostałem od żony telefon, że chłopak mojej córki miał wypadek, pociął się w jej mieszkaniu w Rudzie Śląskiej i trzeba tam posprzątać. Szybko wróciłem i zabrałem się do porządków. Na sali zaległa cisza, bo to tragedia taka próba samobójcza...

- Żadna próba samobójcza. Chłopak odcinał kawałek surowego mięsa dla kota i skaleczył się w palce - wyjaśniał Jerzy G.

Współoskarżeni twierdzą, że żywego i skrępowanego Frydrychowskiego pozostawili w lesie z Jerzym G., ale on twierdzi, że ich w ogóle nie zna.

Kalendarium

17 sierpnia 2008 roku: Grzybiarz znalazł zmasakrowane ciało Lecha Frydrychowskiego w lesie w okolicach Wymysłowa w powiecie będzińskim.
19 listopada 2009 roku: Jerzy G. został aresztowany pod zarzutem zabójstwa Frydrychowskiego. Śledczy przyszli po niego do domu.
13 grudnia 2010 roku: Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała akt oskarżenia do sądu.
12 kwietnia 2011 roku: Przed Sądem Okręgowym w Katowicach ruszył proces G.

Czy wyjaśnienia Jerzego G. Was przekonują?

ZAMÓW NEWSLETTER "ZABRZE I ŚLĄSK"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto