Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomógł jasnowidz

Marlena Polok-Kin
Wszystko wskazuje, że dramatyczne poszukiwania zaginionej nauczycielki z Zabrza dobiegły końca. Nie pomogły konkurujące ze sobą biura detektywistyczne państwa Rutkowskich, wynajęte przez rodzinę zaginionej.

Wszystko wskazuje, że dramatyczne poszukiwania zaginionej nauczycielki z Zabrza dobiegły końca. Nie pomogły konkurujące ze sobą biura detektywistyczne państwa Rutkowskich, wynajęte przez rodzinę zaginionej. Zdesperowana rodzina 36-letniej Wioletty Rybki poruszyła niebo i ziemię, żeby znaleźć zaginioną córkę i matkę. Wygląda na to, że odpowiedź na pytanie, gdzie jest Wioletta, dał dopiero... jasnowidz. Niedzielnego ranka na terenie starej przepompowni w mikulczyckim lesie wuj i brat zaginionej – poruszając się zgodnie z jego wskazówkami – znaleźli powieszone ciało.

Jak nam powiedział Marek Wypych, rzecznik zabrzańskiej policji, krewni rozpoznali resztki odzieży oraz obuwie Wioletty. Samego ciała nie sposób jednak zidentyfikować. Kobieta zaginęła sześć tygodni temu. Może minąć nawet miesiąc, jak tłumaczy Wypych, nim zakończą się specjalistyczne badania DNA. Ważna jest odpowiedź na pytanie czy Wioletta sama odebrała sobie życie, czy też ktoś ją zamordował.

Przypomnijmy, zaniepokojona matka Wioletty, Irena Łutowicz, od początku była pełni najgorszych przeczuć. Wszystko wskazywało bowiem, że jej córka opuściła mieszkanie w pośpiechu, w jakichś dramatycznych okolicznościach. Nie zabrała torebki, dokumentów, prawdopodobnie wyszła z domu tak, jak stała. Wiadomo było, że w domu 36-letniej zabrzańskiej nauczycielki doszło feralnej nocy, z 5 na 6 sierpnia, do rodzinnej scysji. Tajemnicą małżonków – póki co – jest to, co wydarzyło się wówczas w willi przy ul. Łowieckiej. I dlaczego Wioletta zniknęła. W domu oprócz rodziców była jeszcze tylko ich czteroletnia córeczka Ola. Mąż powiedział policji i krewnym, że kiedy żona opuściła dom, spał.
Bliscy nie ukrywali, że ich zdaniem za zniknięciem Wioletty kryją się narastające od dłuższego czasu problemy osobiste. – Córka zamknęła się w sobie, trudno było do niej dotrzeć – mówiła nam pani Irena.

Wczoraj jeden z krewnych Wioletty pokazał nam spisaną szerokim, pospiesznym pismem wizję. To niewiarygodne, ale znany jasnowidz z Człuchowa na Pomorzu, Krzysztof Jackowski, opisał, że kobieta znajduje się na terenie starej przepompowni, w odległości od 800 do 1400 m od rodzinnego domu, że prawdopodobnie nie żyje... Dlaczego jednak rodzina sama musiała wziąć sprawy w swoje ręce? Jak to się stało, że nie dotarła tam wcześniej policja? – To bardzo duży kompleks leśny, nie było możliwości całego przeczesać – powiedział Marek Wypych, rzecznik prasowy zabrzańskiej policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto