Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po trzydziestu latach bohaterowie strajków znaleźli się po dwóch stronach barykady

Agata Pustułka
Alojzy Pietrzyk
Alojzy Pietrzyk fot. ARC/WŁADYSŁAW MORAWSKI
Po trzydziestu latach od porozumień w Jastrzębiu bohaterowie strajków Alojzy Pietrzyk i Grzegorz Stawski znaleźli się po dwóch stronach barykady. O konflikcie związkowych legend pisze Agata Pustułka

Ostatnio zgodnie stoją razem tylko na jednym zdjęciu, choć w bezpiecznej od siebie odległości. To fotografia z pierwszego posiedzenia Rady Historycznej, do której przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Piotr Duda, oprócz Alojzego Pietrzyka i Grzegorza Stawskiego, uczestników sierpniowych strajków, powołał kilkunastu byłych związkowych działaczy, by przy udziale Jerzego Buzka dbali o godne upamiętnienie historii.

Rada wystosowała z okazji jubileuszu wydarzeń apel o poszanowanie dorobku i dobrego imienia Solidarności, ale przeszłość nie daje Pietrzykowi i Stawskiemu spokoju. Budzą się upiory. Padają zarzuty o fałszowanie historii. Zaczęło się grzebanie w życiorysach: kto gdzie był, co robił i czy naprawdę zasłużył się Polsce.

- Dla mnie te animozje nie mają sensu, ponieważ obaj zagwarantowali sobie miejsce w historii - twierdzi Marek Kempski, były szef regionu, były wojewoda śląski, członek Rady.

Konflikt jednak przybiera na sile, a emocje rosną, zaś upływ czasu wręcz służy wyciąganiu szczegółów.

Kto ważniejszy

W 1980 roku Pietrzyk i Stawski pracowali w jednej kopalni. KWK Manifest Lipcowy w Jastrzębiu-Zdroju (dziś Zofiówka) to była antykomunistyczna awangarda, wyłom w PRL-owskiej węglowej twierdzy. Wybuch strajku 28 sierpnia stał się godziną próby.

Stawski, członek Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, był sygnatariuszem historycznych porozumień 3 września. O cztery lata starszy Pietrzyk był jednym z inicjatorów przełomowego strajku, który pokazał władzom, że protestujące Wybrzeże dostało decydujące wsparcie górników.

- To ja zaproponowałem, żeby do komitetu strajkowego dołączyli ludzie z dozoru - twierdzi Pietrzyk. Przyszło trzech, w tym Stawski. - Zgłosiłem się sam. Wypowiedziałem wtedy posłuszeństwo dyrektorowi kopalni - mówi Stawski.

Od tego czasu mieli się na oku.

- A teraz walczą o to, kto był ważniejszy, kto jest większą legendą. To niepotrzebne, bo rzuca cień na przeszłość, z której możemy być dumni - mówi anonimowo jeden ze związkowców. Nie podaje nazwiska, bo dość ma kłótni dawnych kolegów i wciągania go w spór.

Zasługi Pietrzyka i Stawskiego, by nie padały już zarzuty o preparowanie życiorysów, sumiennie wylicza w oficjalnych biogramach Przemysław Miśkiewicz, szef Stowarzyszenia "Pokolenie", które z okazji zbliżającej się rocznicy przygotowało "Encyklopedię Solidarności".

- Musiałem jeździć parę razy do Jastrzębia, by ostatecznie zweryfikować fakty i uzyskać zobiektywizowaną wiedzę - wyjaśnia Miśkiewicz. Żeby ustalić pewne informacje, spotykał się nawet ze świadkami i na bieżąco uzupełniał notki.

Przewodnia rola

Ale nie wszystkie fakty są dla Pietrzyka do przyjęcia. Właśnie zaczął akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o odebranie Stawskiemu Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Stawski dostał go w 2007 roku od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Pietrzyk, także uhonorowany medalem, wraz z grupą bliskich sobie działaczy uważa, że wyróżniono Stawskiego niesłusznie.

Na dowód wysłał do przewodniczącego Dudy list, w którym informuje o swoim proteście, sugeruje, że Stawskiego z Rady trzeba wykluczyć i przy okazji przytacza wydarzenia, jego zdaniem, kompromitujące Stawskiego. Wypomina m.in. awans w stanie wojennym na kierownicze stanowisko, otrzymanie talonu na fiata 125p oraz podpisanie dokumentu popierającego przewodnią rolę PZPR i zapisanie tego w statucie Solidarności.

- Nagłośnienie tego faktu miało miejsce w całym bloku sowieckim - pisze Pietrzyk.

- Nie akceptuję tego poziomu zaczepek - informuje Stawski. - Przewodnia rola była wpisana do porozumień gdańskich, a my przyjęliśmy te zapisy jako integralną część naszego jastrzębskiego porozumienia.

Choć Stawski przyznaje, że tak naprawdę jego adwersarz nie zasługuje na jego zainteresowanie, to na oficjalne pismo zareagować musi.

- W PZPR byłem na tzw. stażu kandydackim. Już na jesieni wyrzucono mnie z szeregów. A ten rzekomy talon to kompletna bzdura. Jak można tak konfabulować - pyta i dodaje: - Mam ten list w ręku. To materialny dowód, że zostało naruszone moje dobre imię. Sprawa skończy się w sądzie, bo dość mam rozpowszechniania kłamstw na swój temat. Ja nie przypisuję sobie osiągnięć innych ludzi. Wiem, co robiłem. Dlatego przed sądem te wszystkie łgarstwa podważę.

Powiew wolności

Gdy w sierpniu 1980 roku na cechowni w kopalni Manifest Lipcowy górnicy zapisywali się do związku, to ołówki trzeba było ciąć na części, a kartek brakowało, bo tylu było chętnych. Świat oglądało się jak biało-czarny film: tu stało ZOMO, a tam my. Po latach wszystko się pomieszało. Leopold Sobczyński, związkowiec z "Manifestu", to jeden z tych, którzy nie zmieniają poglądów, gdy wiatr zawieje. Ma porządny solidarnościowy życiorys (internowany, kolporter podziemnych pism, delegat jastrzębskich górników do Lecha Wałęsy po przyznaniu mu Nagrody Nobla.) Na konflikt Stawskiego i Pietrzyka patrzy z dystansem świadka i uczestnika wydarzeń, który pamięta, kto stał w pierwszym szeregu. Jego wiedza jest więc bezcenna.

- Chcieli nawet ze mną jakieś konfrontacje zrobić. Nie zgodziłem się. Gdyby żyli wszyscy bohaterowie tamtych dni, a niestety wielu z nich wśród nas już nie ma, to lista tych najbardziej zasłużonych byłaby inna. A tak mamy kłótnię o to, kto więcej zrobił. W tym wypadku buchalteria jest niewskazana - komentuje Sobczyński. Dla niego sierpień 1980 roku to było jak oddech pełną piersią. - Już żaden towarzysz nie mówił mi, co mam robić. To najlepsze wspomnienie z tamtego okresu, po prostu powiew wolności. Od tamtej chwili wiem, że o tę wolność trzeba dbać - wspomina Sobczyński. - Dziś odwaga potaniała, a szczególnie na dole trzeba było mieć jej dużo. Trzydzieści lat temu to było pospolite ruszenie, w którym obok bohaterów znalazły się kanalie i karierowicze, a obok uczciwych partyjniaków esbeckie szuje.

Strajk w "Manifeście" swoim nazwiskiem zafirmował na początku Stefan Pałka. Odpyskował dyrektorowi, który w niewybrednych słowach kazał górnikom wypier... na dół i się zaczęło.

Pałka od lat mieszka we Francji, z daleka od polskich problemów. - W latach 80. chciał reformować socjalizm - uśmiecha się Sobczyński.

Ale pomysłów na wolną Polskę w samym "Manifeście" było wiele. Na cechowni rodzili się bohaterowie III RP, a potem nie wszyscy wytrzymali próbę ognia. - Wśród strajkujących znaleźli się także członkowie PZPR i nie można z tego nikomu robić zarzutu. Przecież wybrali właściwie - twierdzi Tadeusz Jedynak, jeden z liderów protestu, który zna od lat Stawskiego i Pietrzyka. Jedynak nie unika ostrych komentarzy

- Dla mnie ta sprawa to po prostu gówniarstwo. Jakby mnie Piotr Duda pytał, to bym ich obu dla spokoju z Rady Historycznej usunął - twierdzi Jedynak i dodaje: Może to dobrze, że zajmie się tym sąd i skończy się ta niepotrzebna szarpanina.

Kariery

Życiorysy Pietrzyka i Stawskiego w czasie stanu wojennego jechały po typowych dla opozycjonistów drogach. Stawskiego zatrzymano 13 grudnia. W ośrodkach internowania przebywał do czerwca 1982 roku. Zwolniono go po interwencji Międzynarodowego Czerwonego Krzyża oraz osobiście ówczesnego biskupa Herberta Bednorza. Do czasu kolejnych strajków w 1988 roku i tzw. drugiej Solidarności był wiele razy zatrzymywany i przesłuchiwany. - Po latach dowiedziałem się, że byłem aktywnie rozpracowywany przez SB. Od IPN dostałem status pokrzywdzonego - wyjaśnia Stawski. Funkcjonariusze jego sprawie nadali kryptonimy "Sportowiec", "Grześ" i "Węgiel". Miesiąc przed wprowadzeniem stanu wojennego Pietrzyk został wybrany na przewodniczącego tajnego garnituru "S" na wypadek aresztowania Komitetu Zakładowego. W grudniu 1981 roku znalazł się w grupie kierujących strajkiem w "Manifeście" i brał udział w dwugodzinnej bitwie z ZOMO. Trzeba się było wykazać hartem ducha. Potem został internowany.

Gdy w 1982 roku powołano go na ćwiczenia do Wojskowego Obozu Specjalnego, nie stawił się symulując chorobę wymagającą hospitalizacji.

- Byłem ostatnim szefem podziemnej Solidarności w regionie, jednym z dziesięciu, obok m.in. Frasyniuka i Bujaka w Polsce - mówi.

Na wody wielkiej polityki Pietrzyk wypłynął w 1988 roku, gdy znów stanął Śląsk. Polska Jaruzelskiego zbankrutowała gospodarczo i komuniści byli zmuszeni oddać władzę.

Najpierw w "Manifeście" protestowało kilkadziesiąt tysięcy, ale potem ludzie zaczęli się wykruszać. - W końcu zostało nas 170. Nawet lista strajkujących się zachowała i nikt niczego już nie naciągnie - mówił po latach.

Pietrzyk został namaszczony przez Lecha Wałęsę jako uczestnik obrad Okrągłego Stołu. Stał się wtedy na Śląsku najważniejszy i przez długi czas jego wąsy były niemal tak popularne jak Wałęsy. Uczestniczył w rozmowach w Magdalence, które poprzedziły okrągłostołowe obrady, a już jako poseł jednym wystąpieniem doprowadził do upadku rządu Hanny Suchockiej. Jako szef trząsł śląsko-dąbrowskim regionem "S". Od 2001 roku przebywa na emeryturze, jednak wciąż aktywnie działa i cieszy się autorytetem.

Stawski nie zrobił poselskiej kariery, ale przez pewien czas kierował wpływową sekcją węgla kamiennego "S". - Byłem współinicjatorem zjazdu zjednoczeniowego górnictwa i energetyki, dzięki czemu powstała najsilniejsza struktura "S", czyli sekretariat górnictwa i energetyki - wyjaśnia. Został członkiem zarządu regionu i Komisji Krajowej. - Z działalności związkowej wycofałem się wraz z upływem mojej kadencji w Komisji Krajowej, chyba w 1997 roku - mówi. Skończył studia socjologiczne, z powodzeniem działał w biznesie. Cały czas w związkowym środowisku jest wpływowy. Był zapraszany przez Wałęsę na urodziny. Jeśli dojdzie do rozprawy o zniesławienie, sąd weźmie pod lupę biografie. Na razie przewodniczący Duda nie odpowiedział Pietrzykowi na list. Pietrzyk natomiast złożył wczoraj rezygnację z członkostwa w Radzie. Nadal zamierza dbać o historyczną prawdę. 13 września w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim poprowadzi konferencję poświęconą rocznicy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zory.naszemiasto.pl Nasze Miasto