Do rzekomego napadu miało dojść 17 grudnia. Kobieta zeznała, że późnym popołudniem natknęła się na dwóch mężczyzn, którzy zażądali od niej pieniędzy. Mieli mówić po ukraińsku.
Kobieta oddała im 1800 zł, które miała przy sobie, a które należało do jej zakładu pracy.
Zeznania zabrzanki od początku wzbudziły podejrzenia policjantów. W tym przekonaniu tylko utwierdziły ich dalsze czynności, jak rozmowy z pobliskimi sklepikarzami i mieszkańcami oraz obywatelami krajów zza wschodniej granicy.
Mundurowi postanowili wezwać 59-latkę po raz kolejny. Podczas drugiego przesłuchania kobieta przyznała się do sfingowania całej sytuacji.
Okazało się, że ma ona spore problemy finansowe. Zalega wierzycielom ok. 40 tys. zł. Pieniądze, które rzekomo jej skradziono, miały częściowo spłacić ten dług.
Usłyszała zarzuty zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie, składania fałszywych zeznań oraz przywłaszczenia mienia powierzonego. Grozi jej do 3 lat więzienia.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?