Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Janosch: "Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny" bez cenzury

Grażyna Kuźnik
Kilka dni temu do księgarń w całym kraju trafiła wyjątkowa książka - "Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny" Janoscha, wydany przez krakowski Znak, bez obyczajowej cenzury.

A przecież nawet ocenzurowany wywoływał rumieniec, zwłaszcza u tych, którzy myśleli, że Ślązak tylko kopie węgiel, modli się i je rolady. Horst Eckert urodzony w Zabrzu na słynnej, wyburzonej już ulicy Piekarskiej, dobrze wiedział, że ludzkie życie to nie makatka. Napisał książkę, do której ciągle dobierały się cenzorskie nożyce.

W pierwszym polskim wydaniu w 1975 roku z powieści wycięto fragmenty o wyczynach Armii Czerwonej na Górnym Śląsku i inne polityczne uwagi. Usunięto też zbyt ostre sceny erotyczne. Mimo wszystko "Cholonek" był jedyną szczerą do bólu powieścią o Śląsku, świetnie napisaną i śmieszną.

Ulica Piekarska, gdzie toczy się akcja "Cholonka", istnieje już tylko w jego książce. Pisarz mieszkał tutaj bardzo krótko, zanim nie wyprowadził się z rodzicami do domu przy ul. Wolności. Urodził się w rodzinie robotnika, który po pracy chodził jeszcze po ludziach ze skrzynką pełną nici i guzików.

Eckertowie pędzili bimber i mały Horst szybko okazał się znawcą tego trunku. Ojciec dawał mu do picia bimber 80-proc., sam pił 60-proc., a słabszy sprzedawali na tandecie.
Potem Janosch opowiadał, że od 13. roku życia pił bez przerwy, bez alkoholu nie mógł wytrzymać nawet pięciu godzin. Jego opis wszelkich objawów pijaństwa i tego, co spożywali sąsiedzi, jest wstrząsający.

Mężczyźni biją żony i dzieci, silniejsi zabijają słabszych, hitlerowcy wszystkich. Dzieci wstydzą się chorych rodziców. Koledzy ze szkoły katują rówieśników. Poglądy polityczne i przynależność narodowa są względne. A my się śmiejemy. Jeden z sąsiadów każe się pochować ze swastyką, ale pod "szaketem". A to dlatego, że nie wie, kto za parę lat będzie rządzić.

"Cholonek" był skandalem. Nie chcieli go Niemcy ani Polacy. W końcu bohater powieści, Stanik Cholonek, który dorobił się majątku na wykupywaniu za bezcen złota od Żydów, w 1944 roku mówił do żony: "Zostawię ci tutaj nasze dawne polskie papiery. Zamelduj się od razu i powiedz, że zawsze byliśmy Polakami. Kiedy wróg stanie u wrót, natychmiast spal führera. Göringa możesz już teraz zdjąć, ale wstaw go za witrynę, karta może się jeszcze odwrócić".

Janosch nigdy nie pisał po to, żeby się przypodobać którejś ze stron.

ZAMÓW NEWSLETTER "ZABRZE I ŚLĄSK"

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Janosch: "Cholonek czyli dobry Pan Bóg z gliny" bez cenzury - Zabrze Nasze Miasto

Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto