MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Groźny skrzydłowy

Andrzej Azyan
Zabrzanina boją się najlepsi gracze. Fot. arc
Zabrzanina boją się najlepsi gracze. Fot. arc
Ma 183 cm wzrostu, waży 78 kg. 34-letni Krzysztof Kędra, bo o nim mowa, potrafi być na skrzydle postrachem dla najlepszych drużyn piłki ręcznej w Polsce. Kiedy miał 9 lat trafił do Pogoni Zabrze.

Ma 183 cm wzrostu, waży 78 kg. 34-letni Krzysztof Kędra, bo o nim mowa, potrafi być na skrzydle postrachem dla najlepszych drużyn piłki ręcznej w Polsce. Kiedy miał 9 lat trafił do Pogoni Zabrze. Nie mogło być inaczej, skoro mieszka do dzisiaj na Zaborzu. Chłopcy z tej dzielnicy Zabrza z reguły wybierali uprawianie tej dyscypliny sportu. Do klasy sportowej w tamtejszej szkole podstawowej rekrutowano uzdolnionych chłopców w tej grze. Ponieważ Krzysztof miał talent w tym względzie, więc zwrócono na niego uwagę.

Uważa to wprawdzie za epizod, ale warty wspomnienia. Nim trafił do Pogoni miał futbolową przygodę w Górniku Zabrze.
- Trenowałem krótko z trampkarzami Górnika, ale ciągnęło mnie do piłki ręcznej - wspomina Krzysztof.

W Pogoni szybko zdobywał umiejętności. W klubie zawsze dobrze pracowano z młodzieżą. Tak zresztą jest do dzisiaj. Jego pierwszym trenerem był Stanisław Kopka. Już wtedy zetknął się z obecnym szkoleniowcem MOSiR-u POWEN Zabrze Zygfrydem Tobolewskim. Z drużyną juniorów Pogoni zdobył w 1989 roku mistrzostwo Polski. To był jego pierwszy wielki sukces.

Złota Pogoń

Wspomniany wyżej sukces stał się zaczątkiem jego dorosłej kariery piłkarskiej. W 1990 roku mając dwadzieścia lat trafił do drużyny Pogoni, która rok wcześniej zdobyła mistrzostwo Polski seniorów. Drużyna prowadzona przez trenera Tadeusza Szymczyka obroniła tytuł, a udział w tym miał już Kędra.

- Byłem jednym z najmłodszych zawodników w tym zespole. Tyle lat co ja miał tylko Jarek Frąckowiak. Występowali w nim między innymi Marek Kąpa, Wincenty Markowski, Ryszard Masłoń, Robert Niedźwiedzki. Mieliśmy świetną paczkę. W klubie wszystko było zapięte na ostatni guzik. Nie musieliśmy się martwić o kasę. Nieźle zarabialiśmy. Nie ukrywam, że stać nas było na prowadzenie życia na dostatnim poziomie - mówi Kędra.

To były prawdziwe złote lata Pogoni. Dość wspomnieć, że zabrzanie wtedy skutecznie rywalizowali z największą potęgą męskiej piłki ręcznej, jaką była drużyna Wybrzeża Gdańsk.
Potem nastąpiły lata chude dla zabrzańskiego zespołu.
Przemiany ustrojowe spowodowały, że przestała się nim opiekować kopalnia Zabrze. Odeszło wielu zawodników. Nowi, którzy głównie przychodzili do pierwszej drużyny z zespołów juniorskich Pogoni, nie byli w stanie rywalizować o czołowe lokaty w ekstraklasie. Kędra pozostał wierny Pogoni.

- Miałem propozycję przejścia do Olimpii Piekary Śląskie, a także do drużyny niemieckiej, gdzie występuje Darek Mogielnicki, ale po przeanalizowaniu wszelkich za i przeciw, postanowiłem zostać w Zabrzu. Do Pogoni bardzo się przywiązałem. Pewnie, że gdybym otrzymał ofertę gry w znanym, mocnym klubie, być może skorzystałbym z niej, ale nie było takiej, więc jest tak, jak jest - twierdzi Kędra.

Nowe czasy

Nasz bohater przeżył gorycz spadku z ekstraklasy, ale zaledwie po jednym sezonie drużyna pod zmienioną nazwą MOSiR POWEN Zabrze powróciła do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wprowadził ją trener Marek Kąpa, kolega Krzysztofa ze złotej drużyny Pogoni z 1990 roku.

- Nie było między nami żadnej sztamy. Wykonywałem wszelkie polecenia Marka. Nie mogłem liczyć na żadną ulgową taryfę, zresztą nigdy o coś takiego nie zabiegłabym. Na treningach i podczas meczów Marek był moim szefem, a po nich po prostu kolegą. Obecny zespół MOSiR-u POWEN to konglomerat młodości i rutyny. Działacze, a także trener Zygfryd Tobolewski mocną liczą na doświadczenie i spore umiejętności Kędry.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że ciąży na mnie wielka odpowiedzialność. Kilku nowych zawodników, to młodzi piłkarze, którzy nie mają jeszcze ligowego obycia. Są jednak ambitni, więc sądzę, że będą walczyć na parkiecie do upadłego, a my starsi, jak choćby Krzysztof Wojtynek, czy Janusz Bykowski im w tym pomożemy. Dobrze się stało, że został u na Remigiusz Lasoń. To bardzo dobry zawodnik i rozsądnie myślący młody człowiek. Już w poprzednim sezonie należał do naszych najskuteczniejszych zawodników. Sądzę, że tak będzie i teraz - uważa Kędra.

Masażysta z dyplomem

Krzysztof kiedy zaczynał zawodniczą karierę skończył Technikum Mechaniczne w Zabrzu. Zdał maturę i zdobył konkretny zawód. Nigdy go jednak nie wykonywał. Myślał jednak perspektywicznie i dwa lata temu rozpoczął naukę w Zespole Szkół Medycznych nr 1 w Zabrzu przy ulicy 3 Maja, słynnej "Sorbonie". W tym roku został jej absolwentem, zdobywając zawód masażysty.

- Zdaję sobie sprawę z tego, że w piłkę ręczną nie będę grać już długo, choć zdrowie mi dopisuje, a chęci nie brakuje. Obecnie w klubie mamy bardzo klarowną sytuację. Na czas otrzymujemy. Muszę jednak myśleć co będzie potem. Chciałbym kiedyś otworzyć prywatny gabinet masażu. Nie jest to łatwe, ale sądzę, że mi się to uda - przekonuje Kędra.
Wiernym powiernikiem w jego zamierzeniach jest żona Jolanta, która pracuje w księgowości w szpitalu w Biskupicach. Ma dwoje dzieci 9-letniego syna Mateusza i 7-letnią córkę Paulinę. Mateusz chodzi na mecze w Zabrzu i ogląda tatę w akcji. Ma smykałkę do gry w piłkę ręczną i być może kiedyś pójdzie śladami ojca.

W nadchodzącym sezonie życzymy Krzysztofowi i całej drużynie MOSiR-u POWEN samych sukcesów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto