Zdobyty w 94 minucie gol, dający zwycięstwo nad Bełchatowem, to pana najważniejsze trafienie w karierze?
Na pewno, bo wcześniejsze bramki dawały remisy, a tu strzeliłem na wagę trzech punktów. Dlatego chciałbym tego gola zadedykować żonie Dianie, synkowi Oskarkowi, który ma rok i trzy miesiące, oraz drugiemu, który dopiero jest w drodze.
Do siatki trafił pan po akcji, którą rozpoczął rzut rożny. Nie było w tym przypadku?
Nie było. Na treningach ćwiczymy wiele zagrań sytuacyjnych, potem w czasie meczu od nas zależy, jaki wybierzemy wariant. Wiedziałem, że mam wbiec w pole karne, dałem znak Olkowi Kiekowi, a on idealnie podał mi piłkę na nogę. Radości, gdy zobaczyłem, że padła bramka, nawet nie da się opisać. Ale naprawdę wierzyliśmy do końca, że coś strzelimy.
Wcześniej świetne okazje zmarnowali wspomniany Kwiek i Tomasz Zahorski. Chyba powinni coś panu postawić za to, że uratował pan to zwycięstwo.
Zwyczaj jest taki, że to strzelec stawia (śmiech) i nie będę się z tego wyłamywał. Poza tym Olkowi należy się to, za podanie po rogu.
W zespole Górnika trzeba mieć mocną głowę?
Jasne, ale mówimy tu tylko o grze głową, a nie o żadnych podtekstach (śmiech). Tym razem bardzo mi się przydała, bo grałem na Kamila Kosowskiego, który też potrafi jej używać. I chyba nie było najgorzej, mam wrażenie, że większość główek wygrałem.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?