MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Górnik - Lechia 0-2. Zabrzanie odpadli z Pucharu Polski

Rafał Musioł
Adam Danch (z lewej) na pewno nie zaliczy meczu z Lechią do udanych.
Adam Danch (z lewej) na pewno nie zaliczy meczu z Lechią do udanych. fot. Mikołaj Suchan.
Trener Adam Nawałka nie przejął się plotkami o tym, że na mecz Pucharu Polski z Lechią może się wybrać Franciszek Smuda, by obejrzeć w akcji kandydatów do gry w kadrze. Posadził więc na ławce zarówno lekko kontuzjowanego Tomasza Zahorskiego, jak i Grzegorza Bonina, a w sumie na murawę wyszło tylko pięciu graczy Górnika z ostatniego wyjściowego składu w ekstraklasie.

- Mamy szeroką kadrę i każdy z chłopaków zasługuje na grę w tym spotkaniu, dlatego jedenastka wystawiona przez trenera nie wzbudziła dyskusji - dyplomatycznie mówił Adam Banaś, który też zasiadł na trybunach.

Blisko leczącego drobny uraz kapitana Górnika, zajął też miejsce obchodzący 23. urodziny kontuzjowany Michał Pazdan. - Myślę, że najlepszym prezentem dla Michała byłby po prostu awans w Pucharze - stwierdził Banaś.

Urodzinami obrońcy Górnika nie zamierzali się jednak przejmować gdańszczanie. Tomasz Kafarski posłał do gry najmocniejszy skład i już po kwadransie ta różnica zamieniła się w wynik, gdy Obdou Traore wykorzystał sytuację sam na sam z Sebastianem Nowakiem. Kibice gospodarzy nawet nie zareagowali na to wydarzenie z przesadną emocją, co świetnie oddawało temperaturę meczu.

Żywsze komentarze wywoływały jedynie zagrania Marko Bajicia, a szczególnie jego faule na środku boiska, które stanowiły znak firmowy tego piłkarza za czasów jego gry w ekipie z Roosevelta. Obecny zawodnik Lechii nie zamierzał się jednak tym przejmować i uczestniczył w większości akcji ofensywnych gości.

Górnik odpowiadał na te poczynania rzadko, Nawałka wściekał się przy linii bocznej, ale ten los sam sobie w końcu zgotował. I jeśli tliła się w nim jeszcze nadzieja na cud, to definitywnie prysła w ostatniej sekundzie (!) pierwszej połowy, gdy Bedi Buval prostym i mocnym kopnięciem z 13 metrów podwyższył wynik spotkania.

Na drugą połowę wyszła ta sama jedenastka Górnika, więc można było odnieść wrażenie, że akt kapitulacji został formalnie podpisany. I co prawda w 56. minucie mocno zaiskrzyło, a w powietrzu zawisła bójka, zażegnana żółtymi kartkami dla obu kapitanów, to wynik nie uległ już zmianie.

- No to puchar z głowy - krótko stwierdził rzecznik Górnika i były wybitny piłkarz Stanisław Oślizło.

Okazję do rewanżu zabrzanie będą mieli już w sobotę, gdy - tym razem w Gdańsku - obie drużyny zmierzą się w starciu o ligowe punkty.


Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 0:2 (0:2)
0:1 Obdou Traore (15), 0:2 Bedi Buval (45)
Widzów 2000
Sędziował Paweł Pskit (Łódź)
Górnik S. NowakI - BembenI, Jop, Marciniak, Magiera - Danch, PrzybylskiI, Kwiek (75. Bonin), Pietrzak (77. Wodecki) - Chałas (69. SobczakI), Świątek
Lechia Kapsa - DeleuI, Kozans, Bąk, WołąkiewiczI - Traore (65. Wiśniewski), P. Nowak, SurmaI, BajićI (84. Pietrowski), Lukjanovs - Buval (50. Dawidowski)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto