Derbowy mecz zwykle charakteryzuje się sporą dawką emocji. Nie inaczej było podczas drugoligowego spotkania męskich drużyn MOSiR-u Bobry Zabrze z MMKS Dąbrowa Górnicza.
Najwierniejsi kibice Bobrów liczyli na to, że ich pupile zaprezentują się w swojej hali z jak najlepszej strony i pokonają rywala, zdobywając bardzo potrzebne im punkty.
Wygrali jednak goście 88:71. Trener gospodarzy Andrzej Bartosz miał kłopoty ze skompletowaniem najsilniejszego składu. Wprawdzie miał do dyspozycji prawie wszystkich podstawowych zawodników, ale nie wszyscy byli w pełni sił.
Sławomir Kruk i Marcin Przygodzki chorowali na grypę i odczuwali jej skutki. Z kolei Rafał Przybył wrócił na parkiet po półtoramiesięcznej przerwie spowodowanej skręceniem stawu skokowego. Trzeba jednak ten mierzący 202 cm wzrostu zawodnik był jedną z centralnych postaci drużyny gospodarzy, podobnie jak Stanisław Mazanek.
Bardzo dzielnie spisywał się osiemnastolatek Tomasz Wróbel.
– Byłem zbudowany ich postawą. Tomek miał dziesięć zbiórek w ataku i trzy w obronie. Walczył bez kompleksów podobnie zresztą jak Jakub – powiedział trener Bartosz.
Pierwsza kwarta była wyrównana. W drugiej przewagę uzyskali goście i oni schodzili na przerwę prowadząc 47:39. Od początku trzeciej odsłony, zabrzanie mocno zabrali się do pracy. Rzut za trzy punkty wykonał Dariusz Szumilas, za dwa Przybył, a poprawił za trzy Mazanek i w ten sposób gospodarze doprowadzili do remisu 47:47. Kolejny celny rzut za dwa w wykonaniu Wróbla, że gospodarze objęli prowadzenie 49:47. W tym momencie goście jednak bardzo się skoncentrowali i z kolei oni wyszli na prowadzenie 57:52.
Zabrzanie zdołali jednak wyrównać na 60:60 po rzucie za dwa Wojciecha Nowomiejskiego, potem objęli nawet prowadzenie 62:60 (Stanisław Mazanek), ale ostatnie słowo w tej kwarcie należało do gości, którzy zdobyli trzy punkty i po końcowej syrenie byli lepsi od zabrzan o jedno „oczko” (63:62).
Czwarta kwarta była bardzo emocjonująca. Żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi punktowej. Na niespełna dwie minuty przed końcem było 75:75, a na 37 sekund 77:77, wtedy jednak cztery punkty z rzutów osobistych zdobyli goście i oni zwyciężyli.
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?