Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Fabryka ludzkich części zamiennych powstanie w Zabrzu?

Agata Pustułka
Żeby zastosować by-passy, dzisiaj trzeba najpierw pobrać z podudzia  chorego fragmenty jego własnych żył.
Żeby zastosować by-passy, dzisiaj trzeba najpierw pobrać z podudzia chorego fragmenty jego własnych żył. fot. 123rf, arc
Kardiochirurdzy ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu wpadli na pomysł, który może zrewolucjonizować światową medycynę: chcą hodować w laboratorium żyły do by-passów. Ich pomysł przybrał już kształt realnych planów, w czym wydatnie pomogła współpraca z amerykańską firmą Cytograft.

Rewolucyjności przedsięwzięcia kardiochirurgów z Zabrza dowodzi fakt, że dziś, by wszczepić pacjentowi by-passy (a więc zrobić obwodnicę żylną, która pozwoli na dostarczenie do serca wystarczającej ilości krwi), trzeba najpierw pobrać z podudzia chorego fragmenty jego własnych żył.

Obiecującym badaniom - w których uczestniczy wspomniane już zabrzańskie Centrum oraz Klinika Chirurgii Ogólnej, Naczyniowej i Transplantacyjnej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, kierowana przez prof. Lecha Cierpkę - w 2009 r. poświęcono obszerny artykuł w najbardziej prestiżowym na świecie piśmie medycznym "Lancet" . Opisane tam eksperymenty dotyczą zastosowania u czterech polskich pacjentów specjalnych naczyń krwionośnych, wyhodowanych z dwucentymetrowych kawałeczków ich własnej skóry. Cud? Nie. Bioinżynieria.

- Płatek skóry wielkości znaczka pocztowego po pobraniu od chorego w jednej ze śląskich klinik trafia do laboratorium w Kalifornii, gdzie za pomocą metod bioinżynieryjnych dochodzi do namnożenia komórek. W efekcie powstaje płat skóry wielkości kartki papieru, który nawinięty na pręt o odpowiedniej średnicy i kolejnym namnożeniu komórek przekształca się w pożądane naczynie krwionośne - tłumaczy dr Marcin Maruszewski z zabrzańskiego Centrum.

Po sześciu tygodniach żyła o długości 15, 20 centymetrów, wyhodowana w laboratorium, transportowana jest do Katowic, gdzie wszczepia się ją pacjentowi, od którego pobrano skórę. Nowe naczynia zastosowano u chorych, od których nie można pobrać fragmentów żył, bo ich układ naczyniowy uległ całkowitemu zużyciu. W niewielkiej grupie śląskich pacjentów, którzy wzięli udział w badaniach, znaleźli się ci, u których nie było szans na transplantację nerek, a nowo wszczepione naczynie pozwoliło na podłączenie aparatu do dializy.
Zwykle u takich pacjentów są stosowane sztuczne protezy naczyń, ale ich wadą jest m.in. fakt, że szybko się zużywają.

O kolejnym przełomie będzie można mówić, gdy dojdzie do hodowli by-passów wieńcowych. Niewykluczone, że fabryka tych naturalnych części zamiennych dla całej Europy zostanie zlokalizowana w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu, którą kilka lat temu odwiedzili Amerykanie.

- Przed nami jeszcze bardzo długa droga - ocenia dr Marcin Maruszewski.

Już dziś jednak można wyobrazić sobie sytuację, w której pacjent zakwalifikowany do zabiegu by-passów oddaje tylko plasterek skóry i spokojnie czeka na operację. - W ten sposób stanie się ona mniej dolegliwa, bo zostaje wyeliminowany zabieg pobrania żył - wyjaśnia dr Maruszewski.


Dobre rokowania
Mówi prof. Lech Cierpka ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego

Naturalne naczynia są dla sztucznych wyśmienitą alternatywą, bo są niezwykle wytrzymałe. Chcemy teraz wziąć udział w kolejnym badaniu, umożliwiającym wszczepianie by-passów udowych i podkolanowych u chorych z chromaniem przestankowym (schorzenie związane z niedokrwieniem kończyn - red.). Wiążemy z nimi bardzo duże nadzieje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto