MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dresiarze atakują rowerzystów

Marzena Puchała
Ksawery Latoszek (niestety, już bez roweru) oraz jego koledzy Dawid Retka i Mateusz Wójcik. Fot. Mikołaj Suchan
Ksawery Latoszek (niestety, już bez roweru) oraz jego koledzy Dawid Retka i Mateusz Wójcik. Fot. Mikołaj Suchan
To było jak na jakimś strasznym filmie – mówi Ksawery. – Jechałem spokojnie na rowerze. Mijałem trzech chłopaków. Jeden z nich nagle psiknął mi gazem w oczy. Drugi zrzucił z roweru i zaczął na nim uciekać.

To było jak na jakimś strasznym filmie – mówi Ksawery.
– Jechałem spokojnie na rowerze. Mijałem trzech chłopaków. Jeden z nich nagle psiknął mi gazem w oczy. Drugi zrzucił z roweru i zaczął na nim uciekać. Moi koledzy gonili ich, ale nie zdołali dogonić – tak napadnięty piętnastolatek relacjonuje zdarzenie, do jakiego doszło w sobotni wieczór w Parku Rodzinnym przy ulicy Czołgistów.

Ksawery Latoszek od dwóch lat należy do nieformalnej grupy miłośników rowerowych akrobacji. Razem z kolegami budował z ziemi, kamieni i belek tzw. „hopy”. Godzinami skakali przez nie i ćwiczyli przeróżne akrobacje. Ponieważ w Zabrzu nie ma niestety miejsca, gdzie młodzież może uprawiać taki sport, wybierali miejsca ustronne. Zapomniane przez spacerowiczów leśne dróżki czy opuszczone polany.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla postronnych osób ten sport może być niebezpieczny. Dlatego zawsze mówiliśmy dzieciom, by jeździły tam, gdzie nie spotkają ludzi.
Niestety, ta rada okazała się dla naszego syna zgubna – mówi Bartłomiej Latoszek, tata Ksawerego. Czterech nastolatków tradycyjnie w wolne sobotnie popołudnie wybrało się do parku. Dwóch jechało na przedzie. Kilkanaście metrów za nimi Ksawery z Dawidem Retką. Nagle na ścieżce pojawiło się trzech wyrostków w dresach. Minęli pierwszą dwójkę. Ksawery i Dawid również chcieli wyminąć, jak im się wydawało, spacerowiczów.

Nagle jeden z nich rzucił się z gazem na Ksawerego. Zrzucili go z roweru. Dawid, mimo iż przestraszony, próbował zareagować. Też zaatakowano go gazem, ale na tyle niegroźnie, że zdołał uciec.
– Krzyknąłem na kolegów, którzy jechali kilkanaście metrów przed nami i nie widzieli zdarzenia. Razem zaczęliśmy gonić złodziei. Niestety w tym lesie jest tyle dróżek, że nie sposób zgadnąć w którą mogli uciec – relacjonuje Dawid Retka.

Poszkodowany piętnastolatek wrócił do domu i razem z tatą pojechał na policję.
– Zareagowali naprawdę szybko. Zabrali syna do radiowozu i pojechali na miejsce zdarzenia. Jeździli po okolicy i szukali sprawców. Niestety, nie było po nich śladu, jakby zapadli się pod ziemię. Później przesłuchali Ksawerego i jego kolegów – mówi Bartłomiej Latoszek.

Teraz Ksawery siedzi w domu i długo jeszcze na rowerze nie pojeździ. Nie tylko dlatego, że po sobotnich wojażach pozostał mu uraz, ale też dlatego, że drugiego takiego roweru, jaki mu ukradli, już nie będzie miał. Nastolatek przez rok składał swoje dwa kółka. Godzinami siedział w garażu i majstrował przy swoim cacku. Całe kieszonkowe przeznaczał na części i gadżety do roweru.
– Nawet miesiąca się nim nie nacieszyłem. Tyle pracy i starań. Wszystko poszło na marne. Jest mi naprawdę przykro. Tyle mieliśmy rowerowych planów na wakacje. A teraz co? Będę siedział w domu – mówi rozgoryczony Ksawery.

Wszystko wskazuje na to, że roweru nie uda się odnaleźć. Gdyby rodzice kupili go synowi w sklepie, i mieli paragon z numerem ramy, byłyby jakieś szanse. A tak, rower choć bardzo charakterystyczny, przepadł. Niestety, nie był też oznakowany przez Straż Miejską. Spacerowicze, których spotkaliśmy w Rodzinnym Parku mówią, że do niebezpiecznych sytuacji dochodzi tam coraz częściej.
– Ludzie, niestety, bardzo często nie zgłaszają nam takich przypadków, dlatego w policyjnych kartotekach nie mamy odnotowanych takich wydarzeń – mówi Marek Wypych, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.

Janusz Wiaterek, komendant Straży Miejskiej w Zabrzu:
Dobrym sposobem na zabezpieczenie roweru jest jego oznakowanie.
Zabrzańska Straż Miejska robi to od kilku lat. Numer wybity na ramie i napisany specjalnym niezmywalnym flamastrem – to dodatkowe zabezpieczenie. Jednoślad można przemalować i zmienić jego wygląd, ale numerów się nie pozbędziemy. Kod, który zawiera dane roweru i właściciela, w razie kradzieży pomoże ustalić prawowitego właściciela. Wszystkie te informacje znajdują się nie tylko w naszych rejestrach, ale i w bazie danych Komendy Miejskiej Policji. Zachęcamy do znakowania jednośladów, kolejna taka akcja ruszy już na początku czerwca.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - fałszywe strony lotniska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto