O niebywałym szczęściu mogą mówić czterej młodzi zabrzanie. Wyszli z domu, by pojechać samochodem dziadka jednego z nich, do szkoły. Nie przypuszczali, iż ostatnie kilometry trasy pokonają jadąc ambulansem na ostry dyżur.
- Jechaliśmy ulicą Legnicką. Właśnie miałem skręcać, gdy na jezdnię wyskoczył pies. Chciałem go wyminąć i nie udało mi się już wejść w zakręt. Uderzyliśmy w drzewo - mówi Dawid Ponikwia, siedemnastoletni kierowca.
Pierwszy z rozbitego auta wydostał się Dawid. Zaraz za nim wyszedł jego równolatek Dariusz Kitel. Obaj pomagali wyciągnąć pozostałą dwójkę.
- Nie czułem wcale bólu, dopiero gdy chwyciłem gaśnicę, zorientowałem się, że mam złamaną rękę - mówi D. Kitel.
Chłopcy zaczęli gasić samochód, który błyskawicznie ogarniały płomienie. Przy próbie opanowania ognia pomagał im przypadkowy kierowca. Niestety, ognia nie udało się ugasić. Samochodu nie zdołali uratować nawet przybyli na miejsce zdarzenia strażacy. Sześcioletni peugeot 405 doszczętnie spłonął.
- Chłopcy mogą mówić o niebywałym wręcz szczęściu. Ich obrażenia nie są aż tak poważne, jak by mogły być. Jeden z nich miał złamanie z przemieszczeniem. Drugi wyszedł z wypadku ze złamaną żuchwą i pękniętą kością czaszkową. To zdecydowanie najpoważniejsze obrażenia z całej czwórki. Poza tym chłopcy mają liczne otarcia, stłuczenia i rozcięcia - mówi adiunkt dr Wojciech Skrzypiec ze Śląskiego Centrum Pediatrii w Zabrzu.
Rodzice chłopców już zadecydowali o ich "karierze kierowców".
- Darek długo sam nie usiądzie za kierownicą. Będzie prowadził dopiero, gdy do tego dojrzeje - mówi Blandyna Kitel, matka jednego z chłopców.
"Młodociani szczęśliwcy" na długo nie zapomną lekcji, jaką dało im życie i choć samochodu nie udało się uratować, to jednak chłopcy wyciągnęli z "przygody stosowną nauczkę".
- Nie wydaje mi się, abym w najbliższym czasie znów usiadł za "kółkiem". Muszę ochłonąć - dodaje na koniec Dawid Ponikwia.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?