Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Msza Święta w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Obóz internowania w Zabrzu więził ok. 800 osób. Kobiety błagały ks. Pyrchałę o pomoc

Magdalena Grabowska
Magdalena Grabowska
Wideo
od 12 lat
W kościele św. Jadwigi w Zabrzu 13 grudnia o godz. 12 odbywał się Msza Święta. Jest jednak inna niż wszystkie. Działacze, którzy byli internowani spotykają się tu raz do roku, by wskrzesić pamięć o więźniach i uczcić rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia by dożyć dzisiejszego dnia. Przez represje komunistów niektórzy nigdy nie wrócili z obozów do swoich rodzin. Tegoroczny 13 grudnia był smutniejszy niż zwykle. Pierwszy raz podczas uroczystości nie było ks. infułata Pawła Pyrchały. Odegrał ogromną rolę w życiu tych, którzy przeżyli.

KLIKNIJ TUTAJ, by zobaczyć ZDJĘCIA.

13 grudnia 1981 r. – gen. Wojciech Jaruzelski wprowadza stan wojenny. Na terenie parafii pw. Św. Jadwigi w Zabrzu znajduje się zakład karny, przy ul. Janika. Trwa łapanka. Do więzienia wysyła się działaczy „Solidarności” i opozycjonistów. Mężczyźni nagle nie wracają do domu. Żony i dzieci nie wiedzą co się z nimi dzieje. Dostęp do zakładu karnego ma tylko jeden z nielicznych - ks. Infułat Paweł Pyrchała.

"Proszę księdza jestem matką. Syn tam jest"

– Pamiętam jak przyszła do mnie wtedy kobieta i mówi „proszę księdza jestem matką. Syn tam jest. Proszę nagadać mu. Po tych kliku miesiącach traci wiarę, także w ideały Solidarności. Wszystko przegrane” – opowiadał nam w 2020 roku ks. Paweł Pyrchała.– Pomogliśmy jej i dotarliśmy do jej syna. Tak właśnie działaliśmy.

Ludzie internowani przez władze komunistyczne bardzo często byli umieszczani w różnych ośrodkach bez powiadomienia ich najbliższych, gdzie się znajdują. - Bardzo często wymagało to wielotygodniowych poszukiwań, by ustalić gdzie ów internowany został umieszczony - wyjaśnia dr Andrzej Sznajder, dyrektor oddziału IPN w Katowicach. - Ks. Paweł Pyrchała, mając możliwość wejścia na teren zakładu karnego, mając kontakt z internowanymi wynosił od nich różnego rodzaju grypsy, ale także spisy internowanych, stąd był takim głównym źródłem informacji kto tutaj przebywa. To była informacja na wagę złota dla najbliższych, bez której byliby skazani na długie dni niepewności i dalszych poszukiwań - dodał.

Obóz internowania w Zabrzu-Zaborzu był jednym z największych ośrodków

Tylko w ciągu pierwszego roku istnienia obozu trafiło do niego kilkaset osób – byli to głownie działacze opozycji ze Śląska, Zagłębia oraz ówczesnego woj. częstochowskiego. Więzienie było jednym z 49 największych w kraju ośrodków internowania. Ks. Paweł Pyrchała, ówczesny proboszcz parafii św. Józefa kierował oddziałem Komitetu Pomocy Internowanym, Uwięzionym i ich Rodzinom.

– Tutaj się działo wiele dobrego, ale ludzie musieli też cierpieć. Pamiętajmy o tym. Często wspominamy te czasy, ale zapominamy o krzywdzie jaka się tutaj działa – mówił dwa lata temu w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" ks. Paweł Pyrchała.

13 grudnia 2023 r. internowani wspominają ks. Pyrchałę.: "Jest nas coraz mniej..."

13 grudnia w 2023 roku na terenie parafii odbyła się 42. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce - pierwszy raz bez ks. Pyrchały.

- Jest nas coraz mniej... - powiedział ze smutkiem w głosie Jacek Okoń, który był internowany podczas stanu wojennego od maja do lipca. Był wtedy studentem. - Bardzo nas ubywa. Po raz pierwszy od wielu lat nie ma dzisiaj wśród nas ks. Pawła Pyrchały, który był naszym kapelanem w obozie internowania w Zaborzu. Przyjeżdżał z paczkami charytatywnymi, był naszym opiekunem, ojcem duchowym - dodał.

Ks. Pyrchała pojawiał się w zakładzie karnym bardzo często. - Raz przyjechał z Mają Komorowską. Przywieźli dary. Odprawiał dla nas msze - powiedział Jacek Okoń. - Pamiętam wszystkich kapelanów. Ks. Bigdoń z Mikulczyc załatwił Mirkowi strunę H do gitary, która pękła - dodał z uśmiechem.

Jak znalazł się w zakładzie karnym? - Zamykano tych, którzy byli na listach. Myśmy przeważnie nie byli...trafiliśmy tam na skutek działalności konspiracyjnej. Roznosiliśmy ulotki, drukowaliśmy je. Mirek zajmował się śpiewaniem pieśni patriotycznych w akademiku. Ja działałem w strukturach studentów wydziału prawa - opowiada Jacek Okoń.

Pamięta, że obóz na Zaborzu zlikwidowano 24 lipca. - Nie wszyscy wyszli. Andrzej Rozpłochowski i kilka osób z zarządu z regionu trafiło do Grodkowa. Nas studentów chyba wszystkich wypuszczono.

- Nasze środowisko jest duże. Znamy się i spotkamy, przynajmniej raz do roku tutaj. Ten stan wojenny pamiętam jako strasznie ponury czas. To był czas wielkiej smuty. Mimo że się zakończył formalnie w 1983 roku, mentalnie zakończył się wraz z likwidacją obozów internowania - w grudniu 1982 roku. Te lata 83/84 nazywam "Wielką smutą". Zakończyły się śmiercią ks. Jerzego Popiełuszki...

W Zabrzu odbyła się nie tylko 42. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. W tym roku internowani uczcili pamięć nie tylko więźniów obozu w Zabrzu-Zaborzu lecz także ks. Pawła Pyrchały, który odegrał w ich życiu ogromną rolę.

Msza Święta w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Obóz in...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto