Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z księdzem Marianem Krojenką, czyli najsympatyczniejszym proboszczem w Zabrzu

Bartosz Pudełko
W plebiscycie na Najsympatyczniejszego Proboszcza Zabrza zwyciężył ksiądz Marian Krojenka z parafii pw. Matki Bożej Różańcowej w Grzybowicach. W rozmowie z nami opowiadał m.in. o tym, jaki powinien być dobry kapłan, czy ksiądz ma czasem wolne i jakie powinien utrzymywać relacje z wiernymi.

Tytuł Najsympatyczniejszego Proboszcza Zabrza przyznali księdzu parafianie. To wyłącznie miłe wyróżnienie, czy może pewnego rodzaju wyznacznik?

Bardzo się cieszę i dziękuję za to wyróżnienie. To miłe, że ludzie postrzegają mnie jako człowieka sympatycznego. Tym bardziej, że z natury jestem właśnie pozytywnie nastawiony do świata.
Ten tytuł jest dla mnie również pewnego rodzaju potwierdzeniem tego, co chcę robić i co chcę ludziom dać. Utwierdzeniem w przekonaniu, że moja droga jest słuszna.

W naszym plebiscycie czołowe miejsca zajęli również proboszczowie z Helenki i Rokitnicy, a więc parafii będących nieco "na uboczu". Z czego może to wynikać?

Myślę, że z pewnego rodzaju zamkniętego charakteru tych dzielnic. Jedno terytorium i jedna parafia. W takich przypadkach ludzie są bliżej księdza, bardziej go znają. W centrum miasta parafii jest więcej i w pewien sposób przenikają się. Ludzie nie utożsamiają się z jednym konkretnym kościołem w tak jednoznaczny sposób. Jeśli w danej miejscowości jest jeden kościół, to automatycznie staje się on sercem tego obszaru, integruje wszystkich wiernych. Jeśli obok siebie jest więcej parafii, to już nieco się to rozmywa. Nie chodzi tu o jakieś sympatie i antypatie, ale np. o lepszy dojazd do jednego kościoła lub nawet bardziej pasujący nam układ nabożeństw. Grzybowice to niewielka parafia, ludzie znają tu się nawzajem i znają mnie. Tym bardziej, że jestem właściwie u siebie. Pochodzę z Miechowic, byłem wikarym w Rokitnicy, później w Grzybowicach. Teraz jestem tu proboszczem.

To, że pochodzi ksiądz z tych terenów pomaga w prowadzeniu parafii?

Niektórzy twierdzą, że lepiej, aby ksiądz nie pracował w parafii, w której mieszkał lub, z której pochodzi. Żeby nie był zbyt rozpoznawalny, bo wtedy ludzie mogą znać go np. z jakichś słabszych stron. Ja natomiast nigdy czegoś takiego nie odczułem, wręcz przeciwnie. Jest to nawet sympatyczne, kiedy spotyka się znajomych.

Można powiedzieć, że w parafii w Grzybowicach panują więc rodzinne relacje?

Myślę, że tak. Ludzie widzą i doceniają to, że robi się coś dla nich, że ksiądz próbuje być blisko. Nawet jeśli czasem powie się coś krytycznego, to wierni wiedzą, że jest to szczere i wynika z troski. Działa to również w drugą stronę. Mogę zetknąć się z jakimiś wyrzutami, ale dzięki temu wiem w czym problem i mogę na to zareagować. To buduje właśnie takie poprawne, rodzinne relacje. Na pewno uciekanie od problemów niczego nie uzdrawia. Trzeba żyć życiem dzielnicy, znać jej problemy i potrzeby mieszkańców. Być w tym autentycznym.

Taki właśnie powinien być dobry proboszcz? Powinien być blisko ludzi? Czy może trzeba jednak zachować dystans?

Przede wszystkim należy mocno wyakcentować sprawę życia sakramentalnego, powagi liturgii. Tu nie wolno iść na ustępstwa. Relacja powinna odbywać się na poziomach kapłan-wierni.
Natomiast w codziennym życiu, w odniesieniu do wiernych trzeba pokazać im, że ksiądz jest również człowiekiem. Pokazać im, że jest otwarty, że można przyjść do niego z problemem i porozmawiać jak z przyjacielem.
Trzeba jednak pamiętać, aby nie przekroczyć pewnych granic. Schodzenie na poziom relacji zbyt koleżeńskich też nie jest dobre. Ludzie oczekują jednak od księdza oparcia. Chcą widzieć w nim kogoś godnego powierzenia swoich problemów i wierzyć, że on potrafi je rozwiązać. Zbytnie spoufalenie się może takie relacje zamykać, bo ksiądz traci wtedy wiarygodność.

Ale żeby tą autentyczność zachować nie można być chyba również zbyt oddalonym od wiernych?

Zdecydowanie nie. Ksiądz musi być w zasięgu ludzi. Każdy musi wiedzieć, że w każdej chwili można z nim porozmawiać. Gdy ksiądz sprawia wrażenie niedostępnego, wówczas tworzą się bariery psychiczne. Potrzeba złotego środka.

W takiej parafii, jak Grzybowice jest to łatwe?

Potrzeby, oczekiwania i problemy są wszędzie takie same. Tutaj nie ma różnic między parafiami. Natomiast w takim miejscu, jak Grzybowice, łatwiej dotrzeć ludzi, bo jest ich po prostu mniej, niż w dużych parafiach. Z każdym można się poznać. Im więcej ludzi, tym jest to trudniejsze, ale nie niemożliwe. Jeśli ktoś chce budować ze swoim proboszczem bliższe relacje, to zawsze może to zrobić. Nasze parafie nie są zamknięte. Trzeba chęci. Oczywiście z obu stron.

Do młodzieży też łatwo jest dotrzeć?

Każdy człowiek potrzebuje tego samego. Akceptacji, wysłuchania i pewności, że rozmawia z człowiekiem szczerym. Jeśli młodzi ludzie mają taką właśnie pewność, zaufanie do księdza, to i z nimi można stworzyć nić porozumienia.

Ksiądz jest jedynym kapłanem w Grzybowicach. Udaje się faktycznie prowadzić całą parafię, uczyć w szkole i jeszcze być otwartym na sprawy wszystkich mieszkańców?

Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: na ile chcę się zaangażować. Ja nie dzielę sobie doby na sztuczne godziny urzędowania. Kancelaria jest otwarta od tej do tej, ale to tylko sprawy urzędowe. Każdy może przyjść i podzielić się swoim problemem, a ja zrobię wszystko, aby znaleźć dla niego czas. Oczywiście jak każdy człowiek potrzebuję czasu na odpoczynek, wyciszenie, na modlitwę, ale nie wyznaczam go sobie w sztywnych godzinach. To rzecz jasna wymaga organizacji, ale jest to możliwe.

Jakie wyzwania przed księdzem, jako proboszczem parafii Matki Bożej Różańcowej, staną w najbliższej przyszłości?

Stajemy właśnie przed jednym z takich wyzwań. Jest to budowa nowego kościoła. Oczywiście przeprowadzaliśmy już remonty starej świątyni, ale wierni mają potrzebę posiadania większego, nowego kościoła. Parafian nam przybywa i ta potrzeba stała się koniecznością. Nowy kościół stanąć ma niedaleko probostwa, na miejscu, które od 70 lat na niego czeka. Jesteśmy na etapie planowania. Bądźmy dobrej myśli.


Najsympatyczniejszy proboszcz

Ksiądz Marian Krojenka urodził się 15 maja 1958 roku w Bytomiu-Miechowicach. Jak sam przyznaje, powołanie poczuł dość wcześnie. Do decyzji jednak dojrzewał i podjął ją po maturze.

- Ważną postacią był dla mnie ówczesny proboszcz mojej parafii pw. Świętego Krzyża, ks. Antoni Nierobisz. Inspirował mnie swoim pobożnym kapłaństwem - mówi ks. Krojenka.

Święcenia kapłańskie przyjął 16 czerwca 1984 w Opolu.

Przez pierwsze trzy lata pracował jako wikariusz w parafii świętych Apostołów Piotra i Pawła w Gliwicach.

Od roku 1987 przez pięć lat pracował w bliskiej mu rokitnickiej parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa.
W 1992 roku przeniósł się do Grzybowic. Najpierw był wikarym, a 1 lipca 1993 roku został proboszczem parafii pw. Matki Bożej Różańcowej.

W naszym plebiscycie, w którym głosowaliście przez trzy tygodnie na jedenastu zgłoszonych przez Was kandydatów, ksiądz Marian Krojenka zdobył 26 procent głosów.

Na kolejnych miejsach uplasowali się: ksiądz Krystian Sznura z parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła na Helence (20 procent) oraz ksiądz Zygfryd Sordon z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rokitnicy (14 procent).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto