- Ogród botaniczny będzie idealnym miejscem dla pasieki. Po pierwsze, pszczoły lepiej znoszą miejskie zanieczyszczenia niż pestycydy, którymi opryskuje się pola. Do tego teren ogrodu i przylegający do niego obszar są najbardziej zielonym miejscem w Zabrzu. Pszczoły mogą latać na odległość 2 km, więc mają tu 70 hektarów zieleni. Skorzysta też sam ogród, w którym pszczoły będą pełnić naturalnie rolę zapylaczy. Obecność egzotycznych roślin też będzie tu wyjątkowo ciekawa. Może się bowiem przełożyć na rodzaj miodu, który powstanie w pasiece - wyjaśnia Łukasz Przybył. Z pochodzenia zabrzanin, dziś wraz z zoną Agnieszką i córką Zuzią mieszkają za miedzą, w Bielszowicach. To właśnie rodzina Przybyłów wpadła na pomysł stworzenia w Miejskim Ogrodzie Botanicznym w Zabrzu edukacyjnej pasieki. Będzie to jedyne takie miejsce w okolicy, które pozwoli nam na własne oczy przekonać się o tym jak ważne dla człowieka są pszczoły.
Pasieka edukacyjna w Zabrzu: niezwykła pasja państwa Przybyłów
Pasieka ma powstać jeszcze w tym roku. Państwo Przybyłowie przeprowadzili udaną zbiórkę na portalu PolakPotrafi.pl na przełomie roku. Już niemal gotowe są dwa ule, które wyposażone będą w przeszklone elementy umożliwiające podglądanie owadów przy pracy. Miejsce również wybrali - ustronny fragment na obrzeżach ogrodu. Ludzie i pszczoły nie będą tu sobie wzajemnie przeszkadzać.
Pomysł stworzenia pasieki wykiełkował na kanwie pasji, jaka pojawiła się w rodzinie Przybyłów stosunkowo niedawno. Co prawda dziś o pszczołach wiedzą wiele. Mają własne ule przy domu, zbierają miód i potrafią zająć się koloniami owadów. Jednak jeszcze niespełna dwa lata temu wiedzieli o tym tyle, ile przeciętny człowiek, czyli niewiele. Nikt w ich rodzinie nie jest pszczelarzem, wychowali się w Zabrzu, dużym mieście. Agnieszka pracuje w korporacji, Łukasz jest informatykiem. Wszystko zmieniło się po tym, jak wybudowali dom w Bielszowicach.
- Chcieliśmy, żeby nasz dom był jak najbardziej ekologiczny. Postawiliśmy więc na energo-oszczędność. Budynki gospodarcze przykryliśmy zielonymi dachami, a na drzewach powiesiliśmy budki lęgowe i karmniki. Żywność, którą kupujemy w sklepach, niewiele ma wspólnego z naturą, więc postanowiliśmy również zasadzić własne warzywa. Nie chciały jednak wzrastać tak jak powinny. Dowiedzieliśmy się, że w pobliżu mieszka pszczelarz, więc postanowiliśmy spytać go o rolę pszczół. I od tego się zaczęło. Podpatrywaliśmy go przy pracy, wypytywaliśmy o szczegóły - opowiada Agnieszka.
Temat zgłębiali coraz bardziej, aż z czasem dorobili się własnej przydomowej pasieki i zaczęli sami robić miód. Jak sami mówią jest to trudne zajęcie, ale satysfakcja w pełni wynagradza pracę.
5-letnia Zuzia, córka państwa Przybyłów, wychowuje się więc wśród zwierząt, w otoczeniu zgoła innym, niż jej rówieśnicy. Dla niej dbanie o drugą żywą istotę jest czymś naturalnym. Podczas gdy dzieci coraz częściej wcześniej poznają świat dotykowych ekranów niż ten realny, dla Zuzi opieka nad pszczołami i innymi zwierzętami nie jest niczym nowym. M.in. dlatego państwo Przybyłowie zdecydowali się stworzyć pasiekę.
- Chcieliśmy z jednej strony zaspokoić dziecięcą ciekawość świata, z drugiej pokazać, jak ważne są dla nas pszczoły, jaką pracę i w jaki sposób wykonują, a do tego, że nie należy się ich obawiać - mówi Łukasz Przybył.
Dyrekcja ogrodu przyklasnęła pomysłowi. W pasiece pszczoły będą normalnie żyć i pracować. Państwo Przybyłowie będą opiekować się nimi jak to robią pszczelarze. Przy okazji każdy będzie mógł doglądać ich przy pracy dowiadywać się, o co w niej chodzi, a nawet samemu włożyć kombinezon i pooglądać ule z bliska. Najprawdopodobniej pomysł znacznie się rozwinie. Inicjatorzy dostają propozycje współpracy np. przy tworzeniu specjalnych wydarzeń z różnych stron, np. od Fundacji Prodeste w ramach projektu „Muzeum przyjazne osobie z autyzmem” Fundacja Prodeste.
Pasieka pomoże mieszkańcom Zabrza i okolic zrozumieć jak ważne dla ludzi są pszczoły i ich praca. Mówi się nawet, że gdy pszczoły wyginą, to oznaczać to będzie również koniec ludzkości.
- To popularny cytat, który przypisuje się Einsteinowi - mówi Łukasz Przybył. - Prawdę mówiąc, nie wiadomo, czy to faktycznie on powiedział. Nie wiadomo też, czy to rzeczywiście prawda, ale z pewnością nie byłby to dla nas dobry scenariusz - mówi.
- Jest region w Chinach, gdzie pszczoły wytępiono - opowiada jego żona Agnieszka. - Okazało się oczywiście, że odbiło się to na roślinach. Próbowano więc odtworzyć populację owadów, ale bez skutku. Teraz to ludzie muszą tam wykonywać pszczelą pracę, biegając z pędzelkami i zapylając rośliny. Pewnie dopiero teraz uświadomili sobie, ile zawdzięczamy tym owadom, którym wystarczy nie przeszkadzać.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?