Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stadion Górnika Zabrze powstał w 15 miesięcy. Miał kilkudniowe opóźnienie! W latach 30-tych

Andrzej Azyan
O przedwojennej historii stadionu, jego znaczeniu w dziejach Górnika Zabrze, a także tłumach kibiców, niepowtarzalnej atmosferze tego miejsca, którą przypomina Hubert Kostka. O eliminacyjnych meczach mistrzostw świata i Europy z silnymi reprezentacjami, wizycie mistrzów Starego Kontynentu w 1996 r. pisze Andrzej Azyan

Bagnisty teren, wokół nieużytki. Na tym miejscu ma powstać stadion sportowy? Takie pytanie z pewnością zadawali sobie mieszkańcy Zabrza w marcu 1933 roku. Wtedy ówczesne władze miejskie postanowiły wybudować obiekt, który miał służyć piłkarzom i kibicom. Budowa trwała piętnaście miesięcy, co na owe czasy było sporym wyczynem, zważywszy na jej rozmach.

Adolf Hitler pierwszym patronem

Otwarcie nowego stadionu miało poźlizg. Miało nastąpić pod koniec sierpnia 1934 roku. Jednak w tym czasie zmarł niemiecki marszałek Paul von Hindenburg. W tym czasie Zabrze nosiło jego nazwisko.

Jego pogrzeb spowodował, że stadion przekazano do użytku 2 września 1934 roku. Otrzymał imię Adolfa Hitlera. Obiekt na tamte czasy był bardzo nowoczesny i funkcjonalny. Składał się z głównego boiska piłkarskiego, dwóch boisk treningowych, pięciotorowej bieżni lekkoatletycznej, kortów tenisowych i terenu przeznaczonego na organizowanie festynów.

Kibice okupowali okoliczne topole

W styczniu 1945 roku Zabrze stało się polskim miastem. Ciekawostką jest to, że na stadionie kwaterowali żołnierze radzieccy. Po ich odejściu, obiekt przejęły władze gminne. Po powstaniu w grudniu 1948 roku Klubu Sportowego Górnik Zabrze, zagościli na nim piłkarze. Od tamtego czasu, aż do teraz, obiekt kojarzy się z największymi sukcesami futbolistów tego klubu.

Dawne czasy z nostalgią wspomina Hubert Kostka, wspaniały bramkarz Górnika: - Przyszedłem do Górnika w 1960 roku. Na widowni nie było krzesełek, ani ławek. Betonowe schody odgradzały gliniany teren, na którym stali kibicie i oglądali mecz. Wokół stadionu rosły wysokie topole. Na nie wspinali się kibice.

Stamtąd na pewno lepiej było widać to, co działo się na boisku. Atmosfera była wspaniała. Mecze oglądało 30, a nawet 35 tysięcy widzów. Szczerze przyznam, że tęsknię za starymi stadionami. One miały swój niepowtarzalny urok - mówi Hubert Kostka.

Dawniej nie było kołowrotków, identyfikatorów, ogromnej ilości ochroniarzy. Nad bezpieczeństwem na stadionie czuwali porządkowi, często zatrudniani na jeden konkretny mecz. Przy wejściu na stadion sprawdzano bilety, ale przymykano oczy, kiedy starsi starali się przemycić dzieci.

Wyglądało to mniej więcej tak: stoi przed bramą kilkuletni brzdąc, nie ma pieniędzy na bilet. Błagalnym tonem prosi starszego kibica: Panie, weźcie mnie. Jegomość brał brzdąca za rękę i wprowadzał na stadion.

Największe piłkarskie hity

- W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych na stadionie przy ulicy Roosevelta odnosiliśmy największe sukcesy. Wiele razy zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Wprawdzie mecze w europejskich pucharach rozgrywaliśmy na Stadionie Śląskim, bo tam mieściło się więcej kibiców, ale w Zabrzu też gościliśmy znane, zagraniczne drużyny - wspomina Hubert Kostka.

Siedmiokrotnie na tym stadionie gościła reprezentacja Polski. Debiut zespołu biało-czerwonych przy ul. Roosevelta nastąpił 17 października 1984 roku.

Pod wodzą trenera Antoniego Piechniczka pokonali oni w eliminacyjnym meczu mistrzostw świata Grecję 3:1 (0:1). Trzy lata później (14 października 1987 roku) Polacy w eliminacjach mistrzostw Europy przegrali z Holandią 0:2 (0:2). Trenerem był wówczas Wojciech Łazarek. Za kadencji Henryka Apostela (1994-96) Polacy rozegrali cztery mecze eliminacyjne mistrzostw Europy.

Zremisowali z Francją 0:0 (16 listopada 1994), pokonali Izrael 4:3 (1:2, 25 kwietnia 1995), wygrali ze Słowacją 5:0 (1:0, 7 czerwca 1995), zremisowali z Rumunią 0:0 (7 września 1995).

Wielkim wydarzeniem była wizyta reprezentacji Niemiec 4 września 1996 roku. Podopieczni trenera Hansa Huberta Vogtsa miesiąc wcześniej zostali mistrzami Europy. Polacy pod wodzą Antoniego Piechniczka przegrali 0:2 (o:1). To było wielkie, piłkarskie święto, mimo naszej porażki.

Patron stadionu

Był wielkim piłkarzem, wspaniałym kolegą. Kiedy przyjmował piłkę, pachniało bramką. Ernest Pohl, bo o nim mowa, zaliczany jest do grona najznamienitszych piłkarzy Górnika. W czerwcu 2005 roku stadion przy ulicy Roosevelta otrzymał jego imię. Wmurowano na nim pamiątkową tablicę, którą odsłoniła żona Pohla, Marianna.

- Wchodząc na stadion Górnika trzeba zdjąć buty, bo to jest świątynia futbolu - to powiedzenie wielkiego rzecznika prasowego Górnika, Jana Bolesława Niesyty, przeszło do historii polskiej piłki nożnej.

(Wykorzystałem w tekście informacje z książki Kolekcja klubów Górnik Zabrze, wydawnictwo GiA Katowice 1998).

ZAMÓW NEWSLETTER "ZABRZE I ŚLĄSK"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto