Tylko w Śląskim Centrum Chorób Serca do ubiegłego poniedziałku było zgłoszonych 149 osób, które czekają na nowe serce lub płuca.
Obchodzony na całym świecie w miniony wtorek, 26 stycznia, Dzień Transplantacji jest pretekstem do nakłonienia zarówno pacjentów, ich rodzin jak i lekarzy, by nie pozostawali obojętni na potrzeby innych.
- Austriacy w zeszłym tygodniu przeszczepili 15 serc i 5 płuc. Pamiętajmy, że w naszym kraju też nie trzeba umrzeć, mając chore serce czy płuca. Ten dzień jest pretekstem, żeby się obudzić. Dawców nie brakuje, tylko są grzebani w ziemi - twierdzi prof. Marian Zembala, dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca.
Zgodnie z prawem, potencjalnym dawcą jest każda zmarła osoba, o ile wcześniej nie zgłosiła się do Centralnego Rejestru Sprzeciwów. Najlepiej jednak podpisane oświadczenie o chęci przekazania organów nosić przy sobie, razem z dowodem osobistym.
- Zawsze lekarz rozmawia z rodziną informując o zamiarze pobrania organów. Nie od każdego jednak mogą być pobrane narządy. Niektóre choroby dyskwalifikują dawcę - tłumaczy Sylwia Sekta, koordynator regionalny Poltransplant, organizacji czuwającej nad przeszczepianiem narządów w kraju. Ta jednostka podlegająca Ministerstwu Zdrowia prowadzi bazę osób potrzebujących zdrowych narządów oraz bazę potencjalnych dawców.
- Jeszcze osiem lat temu cukrzyca, nadciśnienie czy chore nerki były problemem nie do przeskoczenia. Dzisiejsza medycyna pozwala nam na przeszczepianie takich narządów - dodaje prof. Zembala.
Od początku roku w naszym kraju wykonano tylko jeden przeszczep serca. Tymczasem specjaliści są przygotowani do wykonywania ok. 120 takich operacji rocznie. Samo ŚCCS może ich wykonać ok. 80! Zabrzański zespół jest w stanie również przeprowadzić znacznie więcej przeszczepów płuc, dlatego tuż obok powstaje nowy budynek szpitala.
- Znalezienie dawcy płuc jest o tyle trudne, że nie wystarczy tylko dopasować grupy krwi. Istotna jest dla nas również ich wielkość, dlatego dawców powinno być jak najwięcej - tłumaczy doktor Sławomir Żegleń. - Na liście oczekujących jest tylko 16 osób. Lekarze rzadko kwalifikują kogoś do przeszczepu, wolą leczyć - dodaje.
Przeszczep może uratować życie
O tym, że po przeszczepie można wrócić do pełnej sprawności przekonuje Jan Statuch, prezes Stowarzyszenia Transplantacji Serca, który taką operację miał siedem lat temu. Wtóruje mu Marek Pilny, który pojawił się w ŚCCS rok po przeszczepie.
- Przyjechałem na kontrolne badania, ale bardzo dobrze się czuję. Przed operacją przez 5 lat mnie leczono, w końcu stwierdzono, że tylko przeszczep może mnie uratować. Jedyne, co wiem o dawcy, to że był to 38-letni mężczyzna - mówi szczęśliwy pacjent.
Na swoją szansę od kwietnia czeka w szpitalu 23-letni Wojtek Banach z Limanowej, wcześniej student marketingu i zarządzania. - Miałem jakieś powikłania po grypie, teraz mam podłączone sztuczne komory serca. Wierzę, że uda się znaleźć dla mnie dawcę - nie traci nadziei Wojtek.
Wykonywanie kolejnych zabiegów transplantacji narządów utrudnia nie tylko niewystarczająca liczba dawców. Problem leży również po stronie lekarzy, którzy niezbyt chętnie zgłaszają dawców do przeszczepów.
- Mamy nadzieję, że zmieni się to, gdy szpital będzie otrzymywać refundację za orzeczenie śmierci mózgowej. Może wtedy lekarze będą bardziej przychylni przczepom - dodaje Sylwia Sekta.
To właśnie orzeczenie śmierci mózgowej oznacza możliwość pobrania organów.
Aby umożliwić lekarzom ratowanie innych pacjentów, można pobrać odpowiednie oświadczenie ze strony internetowej
www.poltransplant.org.pli nosić je zawsze przy sobie. Warto również na ten temat porozmawiać z rodziną, aby przygotować ich na podjęcie decyzji w tej najtrudniejszej chwili. To właśnie od nas może zależeć życie innych.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?