Z góry uprzedzamy - to zatrzymanie nie ma nic wspólnego z plagą fałszywych alarmów bombowych, które wczoraj zalały województwo i kraj. Alarm bombowy w Zabrzu miał miejsce 15 czerwca. Policja jednak celowo nie informowała o tym fakcie.
- Wcześniej nie informowaliśmy o fakcie zgłoszenia podłożenia ładunku, gdyż prowadzone były intensywne czynności w celu ustalenia tożsamości „żartownisia” - podaje zabrzańska komenda policji.
Fałszywe doniesienia o podłożeniu bomby w budynku Śląskiego Uniwersytetu Medycznego na pl. Traugutta dyżurny otrzymał ok. godz. 20. Był to anonimowy telefon.
Sprawa od razu wydała się podejrzana, bowiem zajęcia w uczelni zakończyły się dzień wcześniej, zaś cały obiekt jest całodobowo dozorowany. Policjanci musieli jednak sprawdzić zgłoszenie.
Wysłana na miejsce grupa nie znalazła ani bomby, ani żadnych podejrzanych przedmiotów. Rozpoczęło się więc poszukiwanie "żartownisia".
Szybko ustalono, że tego samego dnia, ta sama osoba już dwukrotnie informowała policję o zmyślonych sytuacjach, które wymagały interwencji. Pierwsza dotyczyła barmanki, która rzekomo pijana obsługiwała klientów. Drugi telefon informował o leżącym na chodniku mężczyźnie, który potrzebował pomocy medycznej.
Oba przypadki, podobnie jak alarm bombowy w Zabrzu, sprawdzono i okazały się nieprawdą.
Policjanci z Wydziału Kryminalnego namierzyli dzwoniącego mężczyznę i zatrzymali go w poniedziałek. 36-letni zabrzanin przyznał się do winy, a swoje zachowanie tłumaczył tym, że... wcześniej pił alkohol i nie wiedział do końca, co robi.
Teraz grozi mu nawet do 8 lat więzienia. Prokuratura objęła go również dozorem policji.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?