Z każdym kolejnym miesiącem dowiadujemy się o następnej aferze z korupcją, płatną protekcją, a nawet morderstwem w tle. Jesteśmy jedynym miastem w kraju, które ma dwóch radnych w areszcie. To Adam M., były przewodniczący Rady Miejskiej w Zabrzu i Jerzy W., były wiceprezydent w latach 2002-2006 i były lider zabrzańskiej lewicy.
Co więcej, M. wybrano do Rady Miejskiej, gdy siedział za kratkami! Jesteśmy też jedynym miastem w Polsce, którego były prezydent Jerzy G. jest oskarżony o zabójstwo, a były wiceprezydent Adam K. ma zarzuty w tzw. aferze węglowej.
A to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo jeśli dokładniej przeanalizujemy sytuację w zabrzańskim samorządzie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, odnajdziemy kolejne osoby podejrzane bądź zatrzymane oraz afery, o których mówi się do dzisiaj.
Słynna afera workowa odbijała się czkawką wielu samorządowcom z Zabrza, a najbardziej - nam, zabrzanom, bo to z miejskiej kasy miały „wypłynąć” pieniądze na ulotki wyborcze z poparciem dla byłego prezydenta Romana Urbańczyka. A kasa miał być na ekologiczne worki na odpady. Finał tej sprawy w postaci wyroku sądu jest wciąż jeszcze przed nami.
Były jeszcze afery meldunkowa i gruntowa. Ta pierwsza dotyczy m.in. posła PiS Tadeusza W. oraz prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej Królowa Luiza Waldemara Ch. Prokuratura zarzuca im, że pomagali osobom, które chciały się zameldować na osiedlu Jodłowa w Zabrzu, aby dostać nowe mieszkanie komunalne. Tymczasem to osiedle wybudowano dla ludzi wysiedlonych z domów wyburzonych pod DTŚ.
Do tego wszystkiego były wiceprezydent Mieczysław Cupiał wiosną 2004 roku został zatrzymany przez policję, gdy wracał samochodem z urzędu na tzw. „podwójnym gazie”. Cupiał – podobnie jak Jerzy W. – zastępcą Jerzego G.
Dlaczego w Zabrzu mamy tyle afer? Dr Marcin Gacek, socjolog polityki z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, uważa, że to rezultat długoletniego przyzwolenia na patologie występujące na styku polityki, biznesu i kryminogennych zachowań. Zabrze nie było w tym względzie odosobnione. Podobnych afer było mnóstwo w innych miastach Polski. To zaś spowodowało tzw. efekt domina, czyli wielką falę zatrzymań samorządowców, kiedy egzekwowanie prawa stało się w Polsce skuteczniejsze.
- Jeśli włodarze Zabrza czuli się bezkarni, to „infekowali” innych. Państwo polskie okrzepło dopiero niedawno, wreszcie służby odpowiedzialne za wykrywanie takich zjawisk działają prawidłowo, dlatego mamy do czynienia z dużą ilością zatrzymań, miedzy innymi w Zabrzu - mówi dr Marcin Gacek.
Dodaje, że zabrzanie pokazali swoje obrzydzenie wobec lokalnej polityki nie idąc na wybory. - Ludzi można jednak zmobilizować do pójścia na wybory - zaznacza dr Gacek. - Ale nie chwytami PR-owskimi, lecz rzetelną pracą, aktywizowaniem społeczności lokalnej, realizowaniem inwestycji, których miasto naprawdę potrzebuje i które ułatwiają życie przeciętnemu zabrzaninowi - dodaje.
Co z tego wyniknie?
Zaistniała w naszym mieście sytuacja z całą pewnością nie jest powodem do dumy. Miasto było na językach całego kraju, kolejne wydarzenia w zabrzańskim samorządzie elektryzowały media. Paradoksalnie, zdaniem dr. Marcina Gacka, taka duża liczba zatrzymanych samorządowców może wyjść miastu na dobre! Jego zdaniem elity polityczne w Zabrzu wiedzą już, że nie są bezkarne, a to oznacza, że gorzka lekcja dla miasta z pewnością przyniesie pozytywne efekty.
Co Wy na to? Skorzystamy na wsadzaniu lokalnych polityków za kratki?! Komentujcie!
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?