Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Derby z poziomem w tle

Rafał Musioł
Podobnych spięć pod bramkami Ruchu (na zdjęciu) i Górnika było wczoraj niewiele, a i wtedy często rządził przypadek
Podobnych spięć pod bramkami Ruchu (na zdjęciu) i Górnika było wczoraj niewiele, a i wtedy często rządził przypadek Fot. Arkadiusz Gola
Nadkomplet kibiców, wśród nich dawne gwiazdy Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów, cała plejada byłych i obecnych śląskich szkoleniowców, a także osoby znane z afery korupcyjnej - Wielkie Derby Śląska niewątpliwie stały się wydarzeniem towarzyskim.

Sportowo było już słabiej, a minimalne, choć zasłużone zwycięstwo gospodarzy z pewnością otworzy też kolejny rozdział dyskusji o tym, jak polityka kadrowa Ruchu osłabiła drużynę będącą jeszcze w poprzednich rozgrywkach rewelacją sezonu.

Obaj trenerzy próbowali zaskoczyć rywali. Adam Nawałka postawił w bramce Adama Stachowiaka, dla którego był to ligowy debiut w Górniku, zdecydował się także na Marcina Wodeckiego w miejsce Adriana Świątka w formacji ofensywnej.

- Decyzja została ogłoszona na przedmeczowej odprawie - przyznał szkoleniowiec zabrzańskich bramkarzy Jarosław Tkocz.

Waldemar Fornalik także dokonał dwóch zmian w porównaniu z poprzednim meczem, choć były one mniej zaskakujące niż roszady w ekipie gospodarzy: Arkadiusz Piech pojawił się w miejsce Michała Pulkow-skiego, a Łukasz Janoszka zajął miejsce Marcina Zająca.

Zgodnie z deklaracjami, że oba zespoły są zainteresowane wyłącznie zdobyciem pełnej puli, nie było mowy o kurczowej obronie. Stachowiak w swoim zapale zapędził się nawet w okolice linii środkowej, co jednak mogło się źle skończyć ze wzglę-du na problemy z wykopnięciem piłki na bezpieczną odległość. Przewaga i tak należała jednak do gospodarzy, którym na tle asekurancko grających rywali udało się nawet stworzyć kilka niezłych sytuacji, szczególnie dzięki strzałom z dystansu. Po jednym z nich, w 29 minucie, autorstwa Aleksandra Kwieka, Krzysztof Pilarz wypuścił piłkę przed siebie, ale rozpaczliwa interwencja jego obrońców sprawiła, że Niebiescy uniknęli nie-szczęścia. O tym, jak ważne jest zaufanie do kolegów, przekonał się zresztą także Stachowiak, gdy w 40 minucie po akcji Grzegorza Bronowickiego skopiował wyczyn swojego odpowiednika z Ruchu.

Bezbramkowy remis, jaki widniał do przerwy, odzwierciedlał przebieg tego przeciętnego spotkania, które toczyło się w całkiem dobrych warunkach, choć jeszcze dwie godziny przed meczem ciemne chmury wróżyły raczej kiepską aurę.

Jeśli ktoś wierzył, że w tych derbach gole jednak padną to jego nadzieja została mocno nadszarpnięta w 55 minucie, gdy najpierw Piotr Gierczak z 3 metrów nie trafił do pustej bramki, a potem w ataku w obrębie pola karnego zabrzanie podawali do siebie w taki sposób, że adresaci chcąc oddać strzał musieliby wykonywać krok do tyłu, co w tłoku było niewykonalne. Były to jednak sygnały, że rozsądnie do tej pory grający Ruch zaczął tracić głowę i znów pozwolił zabrzanom na narzucenie ich stylu. Zauważył to także Fornalik, energicznie gestykulując, by Niebiescy zaczęli się przesuwać w stronę linii środkowej, na co zareagował Nawałka rzecz jasna napędzając gospodarzy w kierunku odwrotnym. W końcu trener Ruchu dokonał też pierwszej zmiany, skwitowanej przez trybuny burzą gwizdów - brak kibiców gości dał o sobie znać…

Gospodarzy komplet fanów też specjalnie nie uskrzydlał. Po godzinie gry mecz stawał się monotonny i nużący. Trudno się dziwić, że największą uwagę loży VIP skupił na sobie były komentator sportowy, a obecnie katowicki radny Andrzej Zydorowicz, który postanowił wyjść już w 72 minucie. Tuż po nim sektor opuściła prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka-Szulik. Przez swój pośpiech nie zobaczyli więc, jak wkrótce potem zabrzanie wykonywali rzut wolny z 20 metrów i Mariusz Magiera posłał piłkę do siatki, podczas gdy obrońcy Ruchu zastanawiali się, o co chodzi Adamowi Banasiowi odpychającemu od piłki Kwieka. To jedno uderzenie zadecydowało o tym, że to Górnik będzie rządził na Śląsku przez następne pół roku, ale nie zmieniło faktu, że te derby z pewnością nie były Wielkie.

- Wynik był ważniejszy niż poziom gry - spokojnie skwitował spotkanie trener Nawałka.

- Wygraliśmy zasłużenie - komentował prezesa Łukasz Mazur, podczas gdy w szatni drużyny trwała wielka feta.

Tak padła bramka

1:0 Mariusz Magiera (82 min)
Dwadzieścia metrów przed bramką Ruchu doszło do starcia Rafała Grodzickiego z Tomaszem Zahorskim. Sędzia podyktował rzut wolny i wokół piłki ustawiło się kilku zabrzan. Adam Banaś wdał się nawet w przepychankę z Aleksandrem Kwiekiem, tymczasem zabójczo precyzyjny strzał oddał Mariusz Magiera.

Mówią trenerzy

Adam Nawałka (Górnik):
Spotkanie było zdominowane przez taktykę i strategię. Wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji, musimy zdobywać punkty, tym bardziej cieszy, że tym razem zgarnęliśmy całą pulę i podczas dwutygodniowej przerwy możemy pracować znacznie spokojniej, bo nie wszystko jest jeszcze takie, jak powinno być. Jestem dumny ze swojej drużyny, chłopcy włożyli w mecz wiele serca i wysiłku. To się opłaciło.

Waldemar Fornalik (Ruch):
To był całkiem niezły derbowy mecz, chociaż kibice spodziewali się pewnie większej ilości bramek. Można było przypuszczać, że kto pierwszy strzeli gola ten wygra. Gratuluję Górnikowi, widocznie był o tę jedną bramkę lepszy. W naszej grze były jednak naprawdę dobre momenty. W sumie szkoda, bo punkt był na wyciągnięcie ręki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Derby z poziomem w tle - Chorzów Nasze Miasto

Wróć na chorzow.naszemiasto.pl Nasze Miasto