Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zandka nową dzielnicą Zabrza! Osiedle zamienia się w 12. dzielnicę

Justyna Toros
Czy dzielnice to małe ojczyzny, z którymi mieszkańcy często bardziej utożsamiają się niż z samymi miastami?

Rada Miasta w Zabrzu właśnie uchwaliła, że w mieście będzie kolejna, dwunasta już dzielnica nazwana Zandką. Nazwa jest znana mieszkańcom, ponieważ wcześniej było to osiedle. W Zabrzu oprócz dwunastu dzielnic są jeszcze cztery duże osiedla w podziale administracyjnym miasta.

- Osiedle Zandka to aktywne grupy lokalnej społeczności, skupione w stowarzyszeniach i grupach nieformalnych - mówi Sławomir Gruszka z zabrzańskiego magistratu. - To pasjonaci dbający o swoje otoczenie, dla których utworzenie dzielnicy oznacza większą możliwość ubiegania się m.in. o dofinansowanie dla przedsięwzięć w ramach konkursu dla rad dzielnic - tłumaczy Gruszka.

Zandka jest znana w regionie, bo to osiedle patronackie dawnej huty Donnersmarcka. Jest tu ok. 40 zabytkowych domów z początku XX wieku. Podobny do niej katowicki Nikiszowiec jest jednak osiedlem, a nie dzielnicą (to część dzielnicy Janów-Nikiszowiec, która ma 11 tys. mieszkańców). Dlaczego więc dzielnica jest lepsza niż osiedle?

- Często zdarza się, że mieszkańcy tak utożsamiają się z dzielnicą, że podają jej nazwę jako miejsce zamieszkania, a nie swojego miasta - podkreśla dr Barbara Lewicka, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego. - To taki mały świat, w którym ludzie mieszkają, do tego najczęściej spełnia większość potrzeb oraz jednoczy społeczność.

Dzielnice mają podłoże historyczne i administracyjne. Dawniej mogły być po prostu wioskami, które przyłączyły się do miast. Tak powstała np. Ruda Śląska, która z wyodrębnionych różnych dzielnic stała się miastem. Dzielnice powstają również, gdy adaptuje się nowe rejony miasta. Na początku zazwyczaj są to osiedla, które w momencie rozbudowy i chęci dostania dodatkowych praw, przekształca się w dzielnice.

Mogą dysponować własnymi pieniędzmi, a rady dzielnic mają większe prawa od rad osiedli. Zdarza się jednak i tak, że dzielnice oddalone od centrum chcą odłączyć się od miasta i stworzyć własną jednostkę administracyjną. Skąd się biorą tendencje separatystyczne, widoczne m.in. w gliwickich Łabędach czy południowych dzielnicach Mysłowic?

- Bo dla mieszkańców dzielnice są bardzo ważne, czują się obywatelami miasta, ale chcą, żeby ono o nich dbało - tłumaczy dr Lewicka. - Jeśli tego brakuje, to wtedy chcą zarządzać sobą sami.

To udało się na przykład w Radzionkowie, który 12 lat temu odłączył się od Bytomia i bardzo chwali sobie tę decyzję. - Małym organizmem miejskim rządzi się sprawniej, jest zupełnie inny priorytet - wymienia zalety Jarosław Wroński, rzecznik urzędu w Radzionkowie. - Udaje nam się szybciej zrealizować sprawy ciągnące się wcześniej nieraz latami - zaznacza.

* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:

*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zabrze.naszemiasto.pl Nasze Miasto